Dwa budynki w Parku Etnograficznym w Tokarni mają nowe dachy. Strzechą zostały pokryte – chałupa ze Złotnik, której dach ma powierzchnię 212 m2 i chałupa z Okołu – z dachem wielkości 142 m2.
Jak wyjaśnia Beata Ryń, zakres prac był bardzo poważny.
– Zadanie polega nie tylko na samej wymianie strzechy, ale również demontażu kalenic, rozebraniu pokrycia słomianego na całości dachów oraz jego utylizację, a także impregnację łat drewnianych oraz elementów więźby dachowej preparatem zabezpieczającym – wymienia.
Beata Ryń dodaje, że te działania były konieczne.
– To są obiekty, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Są ozdobą i perłą Tokarni, dlatego wymiana była potrzebna – zaznacza.
Strzecharstwo to prawdziwa sztuka. Wymagało wiedzy i umiejętności. Grażyna Czerwińska z Tokarni tłumaczy, że najpopularniejszym surowcem, wykorzystywanym przy budowie dachów, była żytnia słoma. Co ważne, zboże musiało być skoszone, zanim całkowicie dojrzeje.
– To dlatego, żeby przy młóceniu ziarno wypadało w całości, a ponadto, żeby słoma była mocniejsza. Ziarno nie mogło zostać w młóconej słomie, ponieważ podczas deszczów mogło wyrosnąć na dachu i zniszczyć całą konstrukcję – tłumaczy.
Podstawowym elementem budulcowym są wykrętki.
– Były to snopeczki słomy, wielkości takiej, jaką strzecharz mógł objąć dłońmi. Przewiązywano ten snopek powrósłem, następnie rozdzielano go na dwie części, obracano o 360 stopni i w ten sposób powstawał wykrętek. Był on przywiązywany do łat, czyli żerdzi przybitych do krokwi. Krycie zaczynano od dołu, ku górze, aż do samej kalenicy dachu – tłumaczy Grażyna Czerwińska.
Były dwa rodzaje wykrętek, uzależnione od sposobu ich wykonywania. Pierwszy to zakłośniki, kiedy wiązanie znajdowało się tuż za kłosami, a drugi to głowacze, gdzie wiązanie było po przeciwnej stronie niż kłoski. Zakłośniki dawały trwalsze pokrycie schodkowe, natomiast głowacze przykrycie gładkie. Które zostało zastosowanie w Parku Etnograficznym w Tokarni? Efekty można już zobaczyć, choć zakończenie prac było zaplanowane na połowę grudnia.