– Zgubiła nas rutyna wobec gorszych niż prognozowane warunków atmosferycznych. Znaleźliśmy się pod pręgierzem opinii. Żąda się głów. Ludzie są załamani. Przez wiele lat zapracowali na miano fachowców. Jeszcze w październiku przygotowywali boisko dla reprezentacji Polski, a efekt ich pracy chwalił sam Robert Lewandowski – powiedział portalowi trójmiasto.pl Przemysław Dalecki, dyrektor Gdyńskiego Centrum Sportu.
Z uwagi na stan boiska mecz Korony Kielce z Arką w Gdyni nie odbył się w środę, ale dzień później. Gospodarze opłacili „żółto-czerwonym” dodatkowy nocleg.
– Zarówno moment włączenia ogrzewania, jak i jego ustawienie było rutynowym działaniem stosowanym od początku funkcjonowania Stadionu Miejskiego, czyli od 2011 roku. Podgrzewanie murawy zostało uruchomione niecałą dobę przed meczem, z ustawieniem parametrów adekwatnych do prognozowanej temperatury ok. -1 stopnia Celsjusza. Jednak z powodu wysokiej wilgotności i wiatru nastąpił duży i gwałtowny spadek temperatury odczuwalnej przy murawie. Było tam od -7 do -9 stopni. To spowodowało nie tylko szybkie zmrożenie murawy, ale także sprawiło, że w praktyce system podgrzewania do godziny 10.00 w dniu meczu nie zadziałał i nie miał żadnego wpływu na odmrożenie murawy. Mówiąc najkrócej – jeszcze nigdy w przeszłości rozruch systemu nie zbiegł się w czasie z tak gwałtownym i dużym spadkiem temperatury – tłumaczy Przemysław Dalecki.