Kałamarzyk – zabytkowy, modrzewiowy dworek z Suchedniowa wkrótce stanie się własnością Muzeum Wsi Kieleckiej. Docelowo ma stanąć w sektorze małomiasteczkowym w Parku Etnograficznym w Tokarni.
Budynek pochodzi z II połowy XVIII wieku. Znajduje się dziś przy ulicy Berezów 3. Pochodzenie nazwy obiektu nie jest do końca wyjaśnione – mówi doktor Krzysztof Karbownik z Muzeum Wsi Kieleckiej.
– Przypuszcza się, że jest to nazwa odfunkcyjna. Była to siedziba urzędnika, zarządcy dóbr biskupich, do których te tereny dawniej należały. Oczywiście urzędnik to biuro, papier, kałamarz i prawdopodobnie tej funkcji zawdzięcza swoją nazwę – wyjaśnia.
Dworek zasługuje na uwagę ze względu na swoją budowę – zauważa badacz.
– Jest dość nietypowy ze względu na formę: w rzucie zbliżony do kwadratu, z centralnie umieszczonym, rozległym trzonem kominowym. Dodatkowo jest w nim zastosowanych kilka zabiegów konstrukcyjnych, które powodują, że jest wyjątkowy pod względem architektonicznym. To chociażby użycie dachu polskiego. To dach łamany, jaki możemy zaobserwować też w znajdującym się w skansenie spichlerzu ze Złotej Pińczowskiej. Ze względu na te cechy unikatowości w skali Polski, Muzeum Wsi Kieleckiej zdecydowało się na pozyskanie tego obiektu – tłumaczy.
Krzysztof Karbownik wyjaśnia, że dworek wpisuje się także w ciekawą historię Suchedniowa, jako miejscowości, która na przestrzeni wieków odgrywała bardzo ważną rolę w gospodarce regionu.
– W XIX wieku była to siedziba wschodniego okręgu górniczego, bardzo ważnego dla Królestwa Polskiego. Między innymi ten obiekt był wykorzystywany przez urzędników górniczych – wyjaśnia.
Obecnie finalizowane są sprawy związane z zakupem dworku. Muzeum Wsi Kieleckiej uzyskało na ten cel dofinansowanie z Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zabytków. W planach jest przeniesienie obiektu i postawienie go w Parku Etnograficznym w Tokarni. Jednak, jak mówi Krzysztof Karbownik, jest to kosztowne i skomplikowane zadanie.
– W 2021 roku będziemy się starać o pozyskanie funduszy zewnętrznych z Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu na jego przeniesienie, zabezpieczenie pod względem konserwatorskim i na ponowne zestawienie w sektorze budownictwa małomiasteczkowego – mówi.
O kosztach trudno na razie mówić, bo są one też uzależnione od stanu technicznego budynku. Krzysztof Karbownik przyznaje, że jak na obiekt mający ponad 200 lat, prezentuje się dobrze. Jak jest naprawdę, okaże się podczas prac rozbiórkowych. Przeniesienie będzie związane też z wykonaniem prac konserwatorskich. Obejmą swoim zakresem także wykonany z gontu dach.
Kiedy już trafi do skansenu, w dworku zostanie zaaranżowany dom i biuro urzędnika górniczego z przełomu XIX i XX wieku. Zanim to nastąpi, Kałamarzyk będzie tak jak wiatrak w Szwarszowicach czy Zagroda Czernikiewiczów w Bodzentynie tak zwanym obiektem „in situ”, czyli będzie go można oglądać w miejscu, w którym został zbudowany.