Dopiero rzuty karne rozstrzygnęły losy wyjazdowego meczu szczypiornistów I-ligowej Wisły Sandomierz z Viretem CMC Zawiercie. W nich niestety lepsi okazali się gospodarze wygrywając 5:4. W regulaminowym czasie był remis 24:24, a do przerwy prowadziła Wisła 15:12.
Sandomierzanie na jedną minutę i 20 sekund przed końcem prowadzili 24:22 i byli w posiadaniu piłki. Niestety ta i kolejna akcja zakończyły się niepowodzeniem. Gospodarze skorzystali także z dziwnej decyzji arbitrów, którzy „odgwizdali” faul ofensywny obrotowego Wiślaków.
Na 3 sekundy przed końcem spotkania Viret doprowadził do remisu i to w pewien sposób pozytywnie wpłynęło na ten zespół podczas rzutów karnych. W nich okazali się lepsi, gdyż rzut Huberta Skucińskiego obronił bramkarz Viretu.
Niezadowolenia po tej porażce nie krył trener Wisły Adam Węgrzynowski.
– Bardzo źle rozegraliśmy końcówkę pojedynku, a gospodarze skwapliwie skorzystali z prezentu od sędziów. Ogromnie mi przykro, gdyż teraz po meczu mogę powiedzieć, że przegraliśmy na własne życzenie, będąc w przekroju spotkania zespołem lepszym – zakończył rozgoryczony szkoleniowiec SPR Wisła.