Od lutego tego roku turyści przebywający na terenie gminy Bałtów przynajmniej jedną dobę, zobowiązani są uiścić opłatę miejscową. Wynosi ona 2 zł za osobę. Jak się okazuje, mimo pandemii, wpływy z tego tytułu wcale nie są tak niskie.
Jak mówi Hubert Żądło, wójt gminy Bałtów, sezon był bardzo trudny, ale wpływy do budżetu są satysfakcjonujące. W normalnych warunkach turyści zostawiliby około 20 tys. zł – szacowali urzędnicy.
Analiza przychodów wskazuje, że decyzja o wprowadzeniu tego typu opłaty była właściwa. Do końca października wpływy wyniosły 16 tys. 991 z – informuje Hubert Żądło.
Niemal 4 tys. zł z tej kwoty trafiło do inkasentów, czyli do osób posiadających noclegi dla turystów w pensjonatach i agroturystykach. Hubert Żądło zauważa, że nieuzasadniona była też krytyka i obawy, iż przez opłatę miejscową do Bałtowa przestaną przyjeżdżać turyści.
Najwięcej pieniędzy wpłynęło w czasie miesięcy wakacyjnych, tj. w lipcu i sierpniu. Te dwa miesiące to ponad 8 tys. zł przychodu, mimo pandemii. Ponadto jeszcze nie wszystkie gospodarstwa agroturystyczne wywiązują się z tego obowiązku – informuje Hubert Żądło.
Wójt zapowiada, że uchylający się od pobierania opłaty, w przyszłym roku nie będą mogli już liczyć na taryfę ulgową. Planowane jest kontrolowanie takich miejsc.
Na terenie gminy znajduje się ponad 150 miejsc noclegowych. W sierpniu, kiedy wpływ był najwyższy i wyniósł 4 710 złotych, średnio na terenie gminy z noclegu korzystało prawie 80 turystów dziennie.