Nowoczesne technologie bywają niezwykle przydatne, ale mogą również powodować problemy. Od 2,5 roku, wszystkie nowe samochody w Europie muszą być wyposażone w system eCall, czyli moduł wykrywania kolizji lub wypadku drogowego i automatycznego wezwania pomocy na miejsce zdarzenia.
– Od 1 kwietnia 2018 roku, do Centrum Powiadamia Ratunkowego w Kielcach wpłynęło 100 takich automatycznych zgłoszeń, ale tylko w 13 przypadkach, operatorzy postanowili wysłać na miejsce zdarzenia policjantów, strażaków i pogotowie – informuje Sebastian Szczygieł, zastępca kierownika centrum.
Młodszy brygadier Marcin Nyga z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Kielcach ocenia, że wprowadzenie systemu eCall jest bardzo dobrą inicjatywą, bo pozytywnie wpływa na bezpieczeństwo użytkowników pojazdów. Przyznaje jednak, że tylko w tym roku strażacy dziewięć razy wyjeżdżali do takich zgłoszeń. Osiem okazało się fałszywych.
– Wynikały z przypadkowego wciśnięcia przycisku SOS – zaznacza strażak.
Zgłoszenia są uruchamiane automatycznie przez czujniki w pojeździe, albo ręcznie przez kierowcę. Są uznawane za zasadne, gdy rozmowa z osobą zgłaszającą je potwierdzi, lub kiedy nie ma możliwości nawiązania połączenia głosowego, a system przesłał lokalizację miejsca zdarzenia.
Sebastian Szczygieł radzi, aby jeżeli włączyliśmy przycisk przypadkowo, nie bać się odezwać do operatora i wyjaśnić mu zaistniałą sytuację.
– Może do tego dojść, gdy ktoś będzie chciał zapalić światło i pomylił przyciski lub w samochodzie bawi się dziecko, które nieopatrznie wykona połączenie. Najważniejsze, żeby nie wpadać w panikę i poczekać, aż skontaktuje się z nami operator. Wówczas wystarczy powiedzieć, że było to połącznie przypadkowe. Wtedy nie zostaną wysłane służby. Ludzie często boją się odezwać, a operator wykonuje przynajmniej dwa połączenia. On ma informację, gdzie pojazd się znajduje, ale nie wie co dokładnie się wydarzyło. Warto to wyjaśnić – zaznacza.