Wprowadzone od dziś obostrzenia związane m.in. zamknięciem obiektów turystycznych i jednostek kultury, takich jak np. muzea, czy galerie artystyczne spowodowały, że Sandomierz w weekendy tętniący życiem, opustoszał.
Na starówce widać tylko pojedyncze osoby, które wcześniej zaplanowały przyjazd i nie chciały z niego rezygnować albo mieszkańców okolic Sandomierza, dla których stare miasto to miejsce do rodzinnego spaceru. Anna i Tomasz Ponikowscy powiedzieli, że atmosfera w niczym nie przypomina wcześniejszych weekendów w tym mieście. Przyznali, że jest smutno, a wręcz przygnębiająco.
– Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość i poczekać do nadejścia lepszych czasów – dodali.
Marcin Borzęcki z Centrum Informacji Turystycznej przyznaje, że osoby przyjezdne pojawiają się na starówce sporadycznie.
– W porównaniu z tym, co było jeszcze niedawno, to jest niebo, a ziemia – stwierdził.
Zwiedzić można jedynie podziemną trasę turystyczną oraz Bramę Opatowską. Pozostałe miejsca są zamknięte.
Mirosław Tusznio, właściciel jednego z większych hoteli w Sandomierzu powiedział, że w związku z restrykcjami, przyjmuje kolejne rezygnacje z dokonanych wcześniej rezerwacji. Dotyczyły one m.in. 11 listopada i weekendu po tym dniu. W hotelu obsługiwane są wyłącznie osoby podróżujące służbowo.
– Nie ukrywam, że jest to dla nas ciężki moment. Powtarza się sytuacja z marca, kwietnia i maja. Oby tylko te obostrzenia potrwały do 29 listopada, a nie dłużej – dodał przedsiębiorca.
Na starówce działa kilka punktów z gorącymi napojami na wynos oraz fast foodami.