W ciągu ostatniej doby siedmioro mieszkańców powiatu opatowskiego zmarło w opatowskim szpitalu.
Były to osoby starsze w wieku od 70 do 89 lat. Wszystkie z nich zakażone były koronawirusem, dwie z nich zmarły z powodu innych chorób. Tak tragicznej statystyki w tym szpitalu jeszcze nie było od początku pandemii, ale prezes szpitala zaznacza: to nie umieralnia.
Jak informuje prezes Szpitala św. Leona w Opatowie, Monika Gębska, pacjenci przyjmowani są w różnym stanie, ale choroba jest nieobliczalna. Stan chorego często zmienia się diametralnie. W związku ze śmiercią siedmiu osób, brakło miejsca w prosektorium. Jak dodaje prezes, to jest problem, z którym musi borykać się wiele szpitali.
– Szpital posiada sześć chłodni i czasami zdarzają się takie sytuacje, że tych zgonów jest więcej, więc trzeba sobie odpowiednio radzić w tym zakresie, ale to nie jest nic nadzwyczajnego, czego inne szpitale nie przeżywają – zapewnia Monika Gębska.
Jak podkreśla, zwłoki chorych na COVID-19 traktowane są zgodnie z wytycznymi epidemiologicznymi, ale nie oznacza to, że brakuje szacunku dla ciała.
W tej chwili w lecznicy przebywa 38 osób z potwierdzonym koronawirusem. Żadna z nich nie jest podłączona do respiratora, ale wszystkim podawany jest tlen. A to z nim szpital ma duże problemy, podobnie jak inne placówki w regionie – informuje Monika Gębska.
– Szpital nadal boryka się z brakami i nie może uruchomić pełnego świadczenia i kolejnych respiratorów, aby przyjmować więcej osób. Szpitale w całym województwie mają problemy z tlenem – zaznacza Monika Gębska.
Szpital w Opatowie podjął działania budowy centralnego zbiornika na tlen o pojemności 11 tys. litrów. W tej sprawie pomaga wojewoda świętokrzyski, którego przedstawiciel negocjuje z firmą dostarczającą tlen do placówek leczniczych.