Choć bramy często są otwarte to na świętokrzyskich cmentarzach nie ma nikogo. Okolice nekropolii patroluje policja i straż miejska.
Dziś, jutro i w poniedziałek, decyzją premiera Mateusza Morawieckiego, cmentarze są zamknięte. Oznacza to, że w te dni nie wolno nam odwiedzać nekropolii. Za nieprzestrzeganie zakazu grozi mandat w wysokości 500 zł.
KIELCE
W okolicach cmentarzy Starego i Nowego w Kielcach, czyli na ulicy Ściegiennego i Spokojnej, ruch drogowy odbywa się płynnie, nie widać większej liczby samochodów niż zazwyczaj. Karol Macek, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kielcach, informuje, że przestrzegania obostrzeń pilnuje tam kilkunastu policjantów.
– Nie ma tradycyjnych stałych posterunków, ponieważ w tym roku nie ma zmiany organizacji ruchu przy nekropoliach. Funkcjonariusze rotacyjnie obserwują cmentarze. Są to zarówno policjanci umundurowani ze służb ruchu drogowego, prewencji, jak i nieumundurowani – mówi Karol Macek.
Jak dodaje, do policji nie dotarły na razie sygnały, że ktoś nie przestrzega zakazu wejścia na cmentarz.
– Liczymy się jednak z tym, że takie przypadki mogą się zdarzyć. Jeżeli ktoś widzi, że naruszany jest zakaz wchodzenia na cmentarz powinien powiadomić przede wszystkim zarządcę nekropolii, ale można również zadzwonić na numer alarmowy wówczas policja lub straż miejska będą wobec takich osób podejmować interwencję – dodał Karol Macek.
W podkieleckiej Cedzynie około południa pojawiło się kilkanaście osób. – Byli to żałobnicy, którzy przyjechali na pogrzeb – informuje Jolanta Kucharska, która sklep ze zniczami i kwiatami przed cmentarzem prowadzi od 30 lat. – Przyjechaliśmy wcześnie rano i od tego czasu nawet jedna osoba nie weszła na cmentarz, nikt nie przyjechał. Teraz akurat jest pogrzeb, więc pojawiło się trochę ludzi, ale pogrzeby mogą się odbywać. Natomiast ci, którzy zgodnie z tradycją chcieli przyjść na groby swoich bliskich pozostali w domach – dodała Jolanta Kucharska.
Pomimo zakazu wejścia na cmentarz przed nim można nabyć żywe chryzantemy.
JĘDRZEJÓW
Od samego rana bramy cmentarza klasztornego w Jędrzejowie są zamknięte. Przed nekropolią można było spotkać tylko osoby sprzedające znicze i kwiaty, które nie ukrywają niezadowolenia z decyzji o zamknięciu cmentarzy. Jeden ze sprzedawców mówi, że rano pojawiały się pojedyncze osoby, które sprawdzały, czy rzeczywiście nie można wejść na teren cmentarza. Policja od samego rana kontroluje teren cmentarzy.
Ojciec Jakub Zawadzki, proboszcz parafii bł. Wincentego Kadłubka powiedział, że wczoraj jeszcze do godz. 23 cmentarz klasztorny był pełen ludzi, którzy ustawiali kwiaty i znicze.
Trochę inaczej sytuacja wygląda na cmentarzu Świętej Trójcy, gdzie rano i przed południem brama i furtka były tylko częściowo zamknięte.
– Powodem takiej sytuacji jest to, że od godz. 10 do 14 na cmentarzu muszą się odbyć trzy pogrzeby – poinformował grabarz Franciszek Michalak.
Jak dodał, brama wjazdowa oraz furtka zostaną całkiem zamknięte zaraz po uroczystościach pogrzebowych. Obsługa stara się nadzorować, aby oprócz uczestników pogrzebów nikt nie wchodził na cmentarz.
Przed cmentarzem Świętej Trójcy również można spotkać osoby sprzedające znicze i kwiaty. Jednemu z jędrzejowskich sprzedawców została połowa z kwiatów, które wyhodowali.
– Zawsze w te ostatnie dni sprzedawało się najwięcej kwiatów, dlatego teraz sytuacja jest naprawdę będzie trudna. Straty będą duże – dodał.
OSTROWIEC ŚWIĘTOKRZYSKI
Bramy wejściowe są zamknięte na wszystkich trzech ostrowieckich cmentarzach. Nie ma dużego ruchu wokół cmentarzy. Policja nie odnotowuje incydentów związanych z łamaniem zakazu wchodzenia na nekropolie.
Wszystkie bramy są jednak otwarte w Szewnie. Pojedyncze osoby decydują się tam na wejście. Nie widać natomiast wzmożonych patroli policji i straży miejskiej. Ostrowczanie pojawiają się w okolicy cmentarza komunalnego. Mówią, że w piątek wieczorem było tam tak, jak 1 listopada, czyli bardzo tłoczno. Dodają, że nie spodziewali się tak radykalnej decyzji rządu i uważają, że podjęta była zbyt późno.
– Rozumiemy sytuację więc stosujemy się do obostrzeń – mówią mieszkańcy.
Na teren cmentarza wchodzą jedynie osoby, które załatwiają sprawy związane z pochówkiem.
Danuta Jurczuk, która przy ulicy Długiej sprzedaje znicze i sztuczne kwiaty mówi, że ruch klientów jest znikomy. Otworzyła swój sklepik, bo zawsze to robi, ale uważa, że na próżno.
– Dziwnie, że 1 listopada nikogo tu nie będzie – mówi sprzedawczyni.
Dodaje też, że ten rok jest bardzo ciężki, bo niewielka sprzedaż była także w okresie wielkanocnym.
PIŃCZÓW
– Bramy oraz furtki cmentarza w Pińczowie są otwarte. Wejścia na ten teren zabezpieczone zostały biało-czerwoną taśmą, jednak dziś w godzinach porannych taśmy zostały zerwane – powiedział w rozmowie z Radiem Kielce administrator obiektu.
Ludzie w większości stosują się do obowiązujących zaleceń i nie wchodzą na teren nekropoli.
Jednak zdarzają się pojedyncze osoby, które świadomie decydują się odwiedzać groby bliskich. Pytani: dlaczego? Nie chcieli mówić o powodach swojej decyzji. Ci, którzy jednak stosują się do rozporządzenia ministra zaznaczają, że rozumieją sytuację.
– Bardzo dobrze, że podjęto decyzję o zamknięciu cmentarzy. Ponieważ codziennie odnotowujemy coraz więcej zakażeń. Myślę, że tradycja jest ważna, ale nasze zdrowie ważniejsze. Groby najbliższych można odwiedzić w innym terminie, kiedy sytuacja się polepszy – zaznacza rozmówczyni.
Przed cmentarzem są sprzedawcy zniczy i kwiatów. Liczą, że część towaru uda się jeszcze sprzedać.
– W tym roku to jest tragedia. Pustki. Znicze, wkłady, kwiatki, to wszystko niesprzedane. Hurtowni trzeba zapłacić, do gminy za miejsce też trzeba zapłacić – ubolewa jedna z kobiet.
Ruch w rejonie cmentarza w Pińczowie odbywa się płynnie, chociaż zdarza się, że kierowcy nie stosują się znaków i wjeżdżają na ulicę Grodziskową pod prąd.
Przypomnijmy, że w Pińczowie wprowadzono zmiany w organizacji ruchu. Podobnie jak w latach ubiegłych ulica Grodziskowa jest jednokierunkowa z nakazem jazdy od ulicy Piłsudskiego do ulicy Nowej. Z kolei jadąc od ulicy 7 Źródeł, po prawej stronie ulicy na wysokości skrzyżowania z ulicą Nową, wprowadzono nakaz jazdy w lewo. Zmiany te będą obowiązywały do 2 listopada.
Ponadto policja patroluje w okolicach cmentarza. Na ten moment nie podjęto żadnej interwencji.
STARACHOWICE
Przy bramach są starachowickich cmentarzy są jedynie sprzedawcy, głównie zniczy, choć można kupić też kwiaty, brakuje jednak klientów. Jedna ze sprzedawczyń przyznaje, że już liczone są straty.
– Prowadzimy dwa stoiska w Starachowicach, kupno towaru to inwestycja rzędu 60 tysięcy złotych. Kolejne 2 tysiące złotych to wynajem placu pod stragan. Zawsze najwięcej zarabialiśmy w dni świąteczne, teraz utarg wynosi 5 tysięcy złotych, które udało się zarobić wczoraj. Na więcej nie liczymy – przyznaje.
Sprzedawcy zniczy dodają, że towaru nie uda się przechować w całości do przyszłego roku.
– Plastikowe lub szklane osłonki będą mogły poczekać, ale wkłady parafinowe źle znoszą upały i za rok nie będą się nadawały do użytku – wyjaśniają.
Tuż po ogłoszeniu decyzji premiera o zamknięciu cmentarzy starachowiczanie tłumnie odwiedzali wczoraj nekropolie, aby w ostatniej chwili zapalić znicze na grobach bliskich.
– Wieczorem, po ciemku z latarką przyszedłem na cmentarz, ale rozumiem obecną sytuację, czasy są specyficzne i trzeba się im podporządkować – mówił pan Sławomir.
Corocznie przy starachowickich cmentarzach wprowadzana była tymczasowa organizacja ruchu. Choć dziś nie ma tu wzmożonego ruchu samochodów, to zmieniona organizacja ruchu została utrzymana. Jak wyjaśnia starachowicka policja, mieszkańcy są przyzwyczajeni do innego porządku ruchu drogowego we Wszystkich Świętych.
Komunikacja miejska miała zaplanowane dodatkowe kursy, ale zostały odwołane, autobusy jeżdżą jak w każdą sobotę.
SANDOMIERZ
Mimo zakazu odwiedzania cmentarzy do 2 listopada włącznie w Sandomierzu zdarzają się dziś pojedyncze osoby odwiedzające nekropolie. Takie praktyki ułatwia fakt, że nie na wszystkich cmentarzach są bramy, które można zamknąć. W niektórych miejscach taką funkcję pełni na przykład szlaban. Tak jest na cmentarzu komunalnym, gdzie ponadto otwarte są furtki. Swobodne przejście na cmentarz przez furtkę jest także na cmentarzu świętopawelskim. Jedynie cmentarz katedralny jest zamknięty. Zamek na bramie głównej dodatkowo owinięto taśmą.
Jak powiedziała Paulina Kalandyk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Sandomierzu, obowiązek zamknięcia cmentarzy należy do administratora policja nie będzie pilnowała wejść na teren nekropoli, koncentruje się na zapewnieniu bezpieczeństwa kierowców i pieszych.
– Interwencje policji w rejonach cmentarzy będą odbywały się wyłącznie w związku ze zgłoszeniami naruszeń przepisów prawnych – dodała rzeczniczka.
Osoby odwiedzające cmentarz pomimo zakazu mówiły reporterce Radia Kielce, że wcześniej po prostu nie zdążyły tego zrobić z powodu obowiązków zawodowych. Zakaz wprowadzony został w ostatniej chwili, co wszystko skomplikowało. Wiele osób podkreśla, że potrzeba duchowa i religijna jest dla nich ważniejsza, nawet jeśli trzeba byłoby zapłacić mandat za złamanie zakazu.