Pandemia koronawirusa rykoszetem uderza w hodowców trzody, a także bydła mlecznego i mięsnego. Rolnicy skarżą się olbrzymie straty, które rozpoczęły się już w marcu i trwają do dziś.
Wojciech Niewiadomski z Malżyna w gminie Lipnik, który hoduje 30 krów mlecznych, a także 50 jałówek mówi, że w marcu cena mleka spadła do 25 groszy i na tym poziomie utrzymywała się przez 3 miesiące. Szacuje swoje straty na ponad 30 tys. zł.
– Później cena wzrosła, ale tylko o 15 groszy. Przy naszych ilościach, przy 25 tys. litrów miesięcznie traciliśmy 6 tys. zł miesięcznie, teraz to jest 2 tys. zł straty – informuje Wojciech Niewiadomski.
Z kolei Wiesław Suska z Gojcowa w gminie Opatów posiada 150 świń. W przeszłości stado było liczniejsze, ale odkąd szaleje afrykański pomór świń, likwidowane są hodowle loch. Rolnik uważa, że przez to gospodarstwa same znikną. Dodatkowo koronawirus spowodował zamknięcie rynków zagranicznych.
– W lutym cena poubojowa w najwyższej klasie wynosiła 8,15 zł, a teraz jest ok. 5,15 zł. Od lutego cena systematycznie spada. Kiedyś miałem taką sytuację, że od poniedziałku do piątku cena poszła o 50 groszy w dół – mówi Wiesław Suska.
Hodowcy z powiatu opatowskiego zgodnie przyznają, że ten rok jest stracony jeśli chodzi o jakiekolwiek inwestycje w gospodarstwa, ich modernizację. To, co udaje się zarobić wykorzystuje się na podstawowe zabezpieczenie pracy, ale nie ma też mowy o zakupach sprzętów.