Ponad 25 tys. przypadków nowych zakażeń koronawriusem dziennie spodziewanych jest pod koniec listopada. Odbywające się protesty mogą podnieść tę liczbę o kilka tysięcy. Na początku nowego roku liczba ta spadnie do ok. 10 tys. na dzień. Tak wynika z szacunków ekspertów z UW.
Nad prognozami przebiegu epidemii w Polsce pracuje m.in. zespół ekspertów z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW pod kierunkiem dr. Franciszka Rakowskiego z Zespołu Modelu Epidemiologicznego.
Z przygotowanego we wtorek modelu wynika, że maksymalna dzienna liczba zakażonych osiągnie 22 listopada ponad 25 tys. przypadków.
– Jeśli utrzymane zostaną obecnie obowiązujące obostrzenia, liczba ta będzie stopniowo maleć. Na początku przyszłego roku spodziewamy się ok. 10 tys. zachorowań dziennie – powiedział dr Rakowski.
Model przygotowany przez specjalistów z UW nie uwzględnia odbywających się w Polsce w wielu miejscach protestów związanych z ogłoszeniem kilka dni temu wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Według Rakowskiego trudno jest umieścić je w nim ze względu na zbyt małą liczbę danych na ich temat – zmieniającą się liczebność czy mające tam miejsce zachowania. W jego ocenie protesty mogą zawyżyć obecną prognozę do ok. 29 tys. przypadków w swoim dziennym maksimum – zależy to zarówno od warunków atmosferycznych, jak i tego, czy gromadzący się będą korzystali z maseczek.
– Nie jesteśmy metodologiczne przygotowani, żeby wziąć pod uwagę w naszym modelu tego typu zgromadzenia w sposób odpowiedzialny – podkreślił.
Ekspert zaznaczył, że pytanie o maksymalną liczbę zakażeń nie jest właściwe.
– Ta liczba uzależniona jest od decyzji politycznych i działań społecznych, a nie tylko naturalnego rozprzestrzeniania się wirusa. Będzie się kształtować inaczej, gdy zmienią się obostrzenia – powiedział.
Wyjaśnił, że obecna prognoza bazuje na założeniu, że większość osób stosuje się do obowiązujących od poniedziałku obostrzeń.
Z prognozy wynika, że transmisja koronawirusa następuje w 67 proc. w gospodarstwach domowych. W szkole jest ona rzędu 8 proc.
– Potencjał rozsadniczy szkół jest duży, pomimo stosunkowo małej liczby rzeczywistych zakażeń, które tam mają miejsce – zaznaczył ekspert.
Sprecyzował, że nawet niewielka liczba chorych dzieci jest w stanie zakazić wiele gospodarstw domowych, w których mieszkają ludzie, którzy unikają kontaktu i przestrzegają obostrzeń.
Rakowski dodał, że prognoza ICM nie jest niestety idealna.
– Nasza zdolność do prognozowania epidemii zależy od dostępności danych i od systemów ich zbierania i integracji. Te niestety nie są doskonałe – podsumował.