Jak tysiące Polaków w czasie pandemii siedzę zamknięty w domu i tylko dzięki mediom wiem, że wyszliście na ulice, podnosicie ręce na kościoły, przeszkadzacie w sprawowaniu świętych dla nas obrzędów. Słyszę, że policja musi pilnować kościołów przed wami, przed waszą agresją, czy jak chcecie to nazywać – złością.
Staram się zrozumieć, co się z wami stało. Wg jakiej to etyki hańbą nazywacie obronę życia nienarodzonych dzieci? Jaka filozofia, jaka moralność, dopuszcza – waszym zdaniem – ich zabijanie?
Przecież dobrze znacie z historii ten mechanizm. Najpierw odmawia się dziecku w łonie matki praw ludzkich. To tylko zlepek komórek, mówią wam wasi fałszywi przyjaciele, zaprawieni w manipulacji i kłamstwie. Wierzycie. Teraz już łatwo decydować o zlepku komórek, a nie o czującym i reagującym organizmie. Przecież nie zabijasz, pozbywasz się tylko problemu. Możesz ze spokojnym sumieniem spojrzeć w twarz rodzicom, dzieciom, dziadkom.
Możesz?
Bo jednak zabijasz. Zabijasz z premedytacją i żadne słowa, żadne zaklęcia tego nie zmienią. Oczywiście wiesz, że prawo w Polsce dopuszcza aborcje, jeśli życie matki jest zagrożone. Albo jest ono wynikiem gwałtu. Ale ty chcesz zabijać nawet wówczas, jeśli uznasz, że nie jesteś gotowy na przyjęcie nowego życia. Nie chcesz wiedzieć, że są możliwości oddania dziecka tym, którzy obdarzą go miłością bez względu na jego ułomności. Skoro nie wstydzisz się żądać zabicia, to chyba wystarczy ci odwagi, żeby oddać dziecko?
Nie? Twoje sumienie zbyt głośno krzyczy? Chcesz je zagłuszyć, krzycząc jeszcze głośniej? To posłuchaj dalej.
Za chwilę twoje „autorytety” wyślą cię na ulicę, aby zalegalizować eutanazję. Oczywiście znowu zastosują mechanizm nazywania morderstwa ulgą w cierpieniu, wolnym wyborem, prawem decydowania o sobie. Czy będziesz miał inne wyjście jak znowu dołączyć do ich marszu?
Jeden z wielkich doktorów Kościoła mówił, że ludzie są z natury dobrzy. Poszukaj w sobie tego dobra. Bo chyba wiesz z historii, że jak doprowadzisz do sytuacji bez wyjścia, to nikt nie wyjdzie z niej bez ran. A czy na pewno o to ci chodzi?
Janusz Knap