Jej muszle wykorzystywano do wyrobu guzików, okładzin instrumentów muzycznych i przedmiotów ozdobnych – mowa o skójkach gruboskorupowych, zwanych także czyścicielami rzek. Ich nazwa pochodzi od zgrubiałych ścian muszli, których jeszcze 30 lat temu było mnóstwo. Aktualnie, z powodu dużego zanieczyszczenia wody, nie ma już prawie żadnej.
Ten duży małż słodkowodny, który w obrębie delty śródlądowej Nidy występował najliczniej, jest obecnie jednym z najszybciej ginących gatunków. Jak informuje Dariusz Wiech, specjalista z Zespołu Świętokrzyskich i Nadnidziańskich Parków Krajobrazowych, to właśnie tym zwierzętom niegdyś czysta Nida zawdzięczała swój stan.
– To bardzo ciekawe z punktu widzenia przyrodniczego zwierzęta. Jedna taka skójka potrafi w ciągu doby przefiltrować 40 litrów wody. Jeżeli mamy tych skójek dziesięć no to już jest to 400 litrów wody. Filtrują po to, żeby zdobyć pokarm. Przy okazji działają na zasadzie oczyszczalni, które natura funduje nam za darmo – zaznacza.
Dodaje, że małże wykorzystywane są do kontroli jakości wody w wielu zakładach wodociągów w Polsce. Potrafią wykryć zmianę składu chemicznego wody i zareagować w sposób charakterystyczny.
– Gatunek ten jest wrażliwy na różnego rodzaju zanieczyszczenia wody. Szczególnie na jony amonowe i azotanowe pochodzące z przenawożenia użytków rolnych. Jeżeli ta woda będzie złej jakości, to małże nie będą już jej pobierać. Ich skorupki będą zamknięte. To są tak zwane bioindykatory, organizmy żywe, które pokazują czy woda jest czysta – zaznacza.
Skójki w ciągu godziny są w stanie pokonać dystans zaledwie dwóch metrów, jednak ich potomstwo przyczepiając się do skrzeli określonych gatunków ryb, może wraz z nimi przemieszczać się na większe odległości. To jeden z ich głównych sposobów na przeżycie.
Są także tzw. inkubatorami dla ryby różanki. Jeśli skójka wyginie, to samo grozi także różankom, ponieważ rozwój ich jaj odbywa się wewnątrz skójki.
Zespół Świętokrzyskich i Nadnidziańskich Parków Krajobrazowych przy okazji odbudowy śródlądowej delty Nidy w okolicy Umianowic zdecydował, by pomóc także i małżom. Podobnie jak w przypadku żółwia błotnego, kumaka nizinnego, czy traszki, parki pozyskają kilkadziesiąt osobników, które będą rozmnażane w specjalnych akwariach, a następnie wypuszczane na wolność.