– Lekarze zabili mojego tatę brakiem jakiejkolwiek pomocy – uważa Paweł Barwiński z Ostrowca Świętokrzyskiego, syn mężczyzny, który w wieku 57 lat zmarł na zapalenie płuc, był także zakażony koronawirusem.
Po śmierci ojca, opublikował w mediach społecznościowych post, w którym skarży się na brak empatii medyków w czasie pandemii.
Jak mówi Paweł Barwiński, problemy ojca zaczęły się od gorączki, sięgającej ponad 40 stopni Celsjusza. Mężczyzna szukał pomocy w przychodni „Lekarz” na osiedlu Stawki w Ostrowcu Świętokrzyskim. Lekarz nie przyjął pacjenta do osobistego badania, nie wypisał też lekarstw, które pomogłyby zbić temperaturę. Po wykonaniu testu na koronawirusa, który okazał się negatywny, lekarz POZ wypisał antybiotyk. To jednak nie pomogło, bo gorączka nadal się utrzymywała. Pan Paweł postanowił szukać pomocy w nocnej i świątecznej opiece medycznej w ostrowieckim szpitalu, jednak i tam odbił się od ściany.
– Usłyszałem, że pani doktor nie przyjmie taty, bo się boi, to są jej słowa, i nie poświęci całego oddziału dla jednej osoby. Zapytałem czy mój tata ma umrzeć, bo go nie przyjmie – relacjonuje Paweł Barwiński.
Lekarka rozłączyła się, bo stwierdziła, że rozmówca był agresywny. Paweł Barwiński zadzwonił po policję. To zdarzenie potwierdza asp. Ewelina Wrzesień, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji. Policjant przybył na miejsce i sporządził notatkę.
Mimo gorączki nieustępującej od 10 dni i bardzo złego samopoczucia lekarka uznała, że w tym przypadku nie ma zagrożenia życia. Jak mówi dr Adam Karolik, dyrektor ds. lecznictwa w ostrowieckim szpitalu, według obowiązujących przepisów lekarka zachowała się prawidłowo. Wyjaśnia, że regulują to algorytmy sporządzone przez Ministerstwo Zdrowia, NFZ i Państwowy Zakład Higieny. Są one takie same zarówno dla POZ-ów, jak i szpitalnych przychodni świadczących pomoc w weekendy i święta. To jednak nie oznacza, że pacjent nie może zostać zbadany osobiście przez medyka.
– Lekarka nie widziała podstawy, aby tego pacjenta badać. Natomiast mamy jak najbardziej stroje covidowskie, cała procedura postępowania z takimi pacjentami, jeśli jest potrzeba zbadania, jest możliwa. Podobnie jak w przychodniach rejonowych – wyjaśnia Adam Karolik.
Od siebie dodaje, że jest przeciwnikiem badania pacjentów na odległość, ale to nie zależy od lekarzy.
Paweł Barwiński uważa, że lekarze nie dali szansy jego tacie na walkę. Sam musiał mierzyć się w nierównej walce z chorobą. Jego zdaniem, gdyby udzielili szybko pomocy, jego tacie udałoby się przeżyć. Zapowiada, że zrobi wszystko, aby lekarze ponieśli konsekwencje za zignorowanie pacjenta w tak trudnym czasie, aby podobna historia nie spotkała innych rodzin.
Chory mężczyzna ostatecznie został przewieziony przez pogotowie do ostrowieckiego szpitala, tam wykonano test na koronawirusa, który dał wynik pozytywny.
Radio Kielce chciało uzyskać komentarz przychodni „Lekarz” w tej sprawie, ale od dwóch dni nie można się do niej dodzwonić. Problem z komunikacją potwierdzają także inni pacjenci tej placówki.