Coraz więcej osób zapada na nowotwory neuroendokrynne. To rodzaj guzów, które najczęściej powstają w obszarze jelit, żołądka i trzustki. Rozwijają się powoli, dając przy tym niespecyficzne objawy, które łatwo można pomylić z innymi chorobami.
Jak informuje prof. Aldona Kowalska, kierownik Kliniki Endokrynologii w Świętokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach – zanim zostanie postawiona właściwa diagnoza, u wielu pacjentów podejrzewa się np. wrzody przewodu pokarmowego, astmę, menopauzę, a nawet nerwicę.
– Guzy neuroendokrynne nie wywodzą się z konkretnego, jednego narządu, a z rozproszonych komórek neuroendokrynnych. To są pojedyncze komórki, które mogą być właściwie we wszystkich narządach, w całym naszym organizmie. Mogą być zlokalizowane w głowie, np. w przysadce mózgowej, mogą być w tarczycy, w grasicy, w oskrzelach, w całym przewodzie pokarmowym- mówi prof. Aldona Kowalska.
Jak dodaje, wiedza na temat guzów neuroendokrynnych jest wciąż niewystarczająca, co powoduje, że rozpoznanie tej choroby zajmuje średnio nawet 52 miesiące. Natomiast to, co odróżnia ten nowotwór od innych, to fakt, że nawet późno wykryty, w stadium rozsianym, może być skutecznie leczony. Możliwe jest to dzięki temu, że ten typ nowotworu rośnie znacznie wolniej, dając tym samym dużo lepsze rokowania, zaznacza profesor Aldona Kowalska.
– Mediana całkowitego przeżycia wynosi 90 miesięcy. To długo, jak na chorobę nowotworową i to taką, która w wielu przypadkach jest rozpoznana na etapie rozsiewu, czyli w fazie zaawansowanej. 75 procent pacjentów przeżywa 5 lat, a 60 procent 10 lat – dodaje profesor Aldona Kowalska.
Nowotwory neuroendokrynne, to rzadkie schorzenia. Rocznie występuje około 7 nowych zachorowań na 100 tysięcy mieszkańców, a szczyt zachorowań przypada po 50. roku życia.