Wrażliwy na sprawy pacjentów lekarz, osoba głęboko wierząca, po prostu dobry człowiek. We wtorek odbyły się uroczystości pogrzebowe Alfredy Zawieruchy-Rubak, lekarza rodzinnego, radnej i wiceprzewodniczącej Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego III kadencji oraz jej mamy, Heleny Zawieruchy.
Uroczystości rozpoczęło nabożeństwo żałobne w bazylice na Świętym Krzyżu. Świętokrzyska świątynia, ale także wspólnota Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej zajmowały ważnie miejsce w sercu Alfredy Zawieruchy-Rubak.
Jak mówi ojciec Marian Puchała, superior klasztoru na Świętym Krzyżu, Alfreda Zawierucha-Rubak była lekarzem rodzinnym zgromadzenia.
– Troszczyła się o nas, opiekowała zakonnikami. Także z wieloma innymi oblatami z polskiej prowincji miała dobre kontakty. Nawiedzaliśmy także jej mamę, która miała już swoje lata i tak opatrzność spowodowała, że i mama i pani Fredzia, niemal w tym samym czasie odeszły do Pana. Składam serdeczne wyrazy współczucia naszemu organiście, panu Mirosławowi. I pani Alfreda i jej mąż – pan Mirosław byli również honorowymi oblatami – dodał.
Msze w intencji Alfredy Zawieruchy-Rubak odbywały się w wielu wspólnotach oblackich w Polsce i za granicą.
Podczas mszy zmarłą żegnał ojciec Sławomir Dworek. W homilii padło wiele serdecznych słów.
– Dobry człowiek, szlachetny, pełen miłości i wrażliwości. Była osobą bardzo delikatną, czułą i wrażliwą, kochała ludzi, zachwycała się też prawdziwym pięknem przyrody, była osobą wrażliwą na piękno muzyki, na sztukę. Jej pasją było leczenie ludzi, pomoc chorym. To była nie tylko pasja, to było jej powołanie, pomaganie drugiemu człowiekowi, który cierpi, który ratunku szuka w jej doświadczeniu – mówił duchowny.
Msza pogrzebowa odbyła się w kościele parafialnym w Bielinach. Tu homilię wygłosił ojciec Zygfryd Wiecha. Mówiąc o Alfredzie Zawierusze-Rubak. Podkreślał jak wielki wpływ na jej osobowość miała jej mama, Helena Zawierucha. Wspominał, że w ich domu zawsze było miejsce dla każdego człowieka, ale także czas na modlitwę.
Ze względu na sytuację epidemiczną, w uroczystościach uczestniczyła ograniczona liczba wiernych. Ale obecni ze wzruszeniem mówił o zmarłej.
Doktor Dariusz Saletra, dyrektor PZU Zdrowie Centrum Medyczne Artimed w Kielcach wspominał, że pochodzili z tych samych stron.
– Z Fredzią, bo tak wszyscy na nią mówimy, znaliśmy się od dawnych czasów, ponieważ pochodziliśmy z tych samych miejscowości. Poznaliśmy się bliżej na obozie harcerskim, na którym byliśmy razem w latach 70., a potem działaliśmy w ochronie zdrowia. Fredzia zawsze była bardzo radosną osobą i tak ją już zapamiętam – powiedział.
Senator Krzysztof Słoń przyznał, że wraz z odejściem Alfredy Zwieruchy-Rubak świętokrzyska społeczność straciła niezwykłą osobę. Dobrego człowieka.
– Pani doktor Alfreda udowodniła, że są lekarze, którym zależy na pacjentach, którzy bezinteresownie świadczą im pomoc, którzy o nich dbają, troszczą się. Alfreda jako samorządowiec pokazała, że można działać dla dobra wspólnego, można się w tym realizować. Wreszcie Fredzia jako człowiek udowadniała, że można swoje życie przeżyć pięknie, nawet takie, które zakończyło się przedwcześnie, bo strata jest ogromna. To człowiek, którego będzie nam bardzo brakowało. Mi osobiście zawsze imponował jej uśmiech, pogoda ducha, serdeczność i dowcip – dodał.
Określenie dobry człowiek pojawiało się często. Użył go także wobec zmarłej Wojciech Lubawski, prezes Uzdrowiska Busko-Zdrój.
– Przede wszystkim była dobrym człowiekiem. Zawsze uśmiechnięta, życzliwa, zawsze chciała drugiemu pomagać, więc taka zostanie w naszej pamięci. I smutno, bo przecież tyle jeszcze miała do zrobienia, a Pan Bóg ją wezwał do siebie – powiedział.
Sławomir Kopacz, wójt gminy Bieliny w imieniu całej społeczności dziękował za ciche zaangażowanie Alfredy Zawieruchy-Rubak.
– Ona nigdy o tym głośno nie mówiła, ale zawsze służyła swoją pomocą i nie było takiej sprawy, o którą by nie zabiegała, jeśli tylko o taką pomoc z gminy do pani Alfredy Zawieruchy-Rubak się zwracaliśmy. Była osobą o niezwykłej empatii, wrażliwości, każdemu chciała pomóc. To ogromne zaskoczenie dla nas wszystkich, że nie poradziła sobie z tym podstępnym wrogiem. Jak trafiła do szpitala, byliśmy przekonani, że to tylko na chwilę, niestety już z tego szpitala sama nie wróciła – przyznał.
Burmistrz Nowej Słupi, Andrzej Gąsior dodał, że Alfreda Zawierucha-Rubak kochała ludzi.
– Nigdy nie zostawiała nikogo bez tego uśmiechu, bez pomocy. Była zaangażowana w życie drugiego człowieka, a sama też na pewno cierpiąc, nie okazywała tego. Ja ją pamiętam jako osobę, która była zaangażowana bardzo w Święty Krzyż, zależało jej żeby tu było pięknie, żeby tu wszystko odbywało się jak najlepiej, żeby ta świątynia błyszczała na całą Polskę i dalej – tak ją zapamiętam – dodał.
Ważną część w życiu Alfredy Zawieruchy-Robak zajmowała działalność w samorządzie. Wtedy poznał ją Andrzej Bętkowski, dziś marszałek województwa świętokrzyskiego.
– Będę ją wspominał, jako osobę bardzo ciepłą, uduchowioną, radosną. Nigdy nie słyszałem z jej ust narzekania, że coś jej dolega, że coś jej nie pasuje. Zawsze obdarzała wszystkie osoby, z którymi miała okazję się spotykać, swoim ciepłem i dobrym słowem – zaznaczył.
Alfreda Zawierucha-Rubak urodziła się w Bielinach. Ostatnio pracowała jako dyrektor Zespołu Ośrodków Zdrowia w Górnie, była wojewódzkim konsultantem w dziedzinie medycyny rodzinnej. Zasiadała w Radzie Społecznej Świętokrzyskiego Centrum Onkologii w Kielcach. Żyła 64 lata.
We wtorek także odbyło się pożegnanie mamy pani Alfredy, Heleny Zawieruchy, która zmarła kilka dni wcześniej. W październiku skończyłaby 92 lata. Obie zmarły z powodu koronawirusa. Spoczęły na cmentarzu parafialnym w Bielinach.