Ponad 70 zdjęć dokumentujących wydarzenia w Stoczni Gdańskiej, w sierpniu 1980 roku można zobaczyć na wystawie w Galerii Dolnej Biura Wystaw Artystycznych w Kielcach. Ich autorem jest Stanisław Składanowski, który wówczas pracował w Gdańskiej Stoczni Remontowej. Dziś jest prezesem Okręgu Gdańskiego Związku Polskich Artystów Fotografików.
– Robiłem zdjęcia, bo miałem świadomość tego, co się dzieje. I starałem się jak najlepiej uchwycić to, co mnie wtedy najbardziej interesowało, czyli człowieka, jego reakcje, klimat jaki w tym czasie panował. Czy mi się to udało? Dzisiaj z perspektywy czasu, jak oglądam te zdjęcia, to nie ukrywam, że wiele zdjęć odkrywałem na nowo. Po takim czasie jak je teraz skanowałem, oglądałem, to czasami miałem dreszczyk na plecach, a w moim odczuciu to sygnał, że te moje kadry były bardzo trafione – mówi Stanisław Składanowski.
Wspomina, że choć wówczas zajmował się fotografią amatorsko, to kiedy w Stoczni Gdańskiej rozpoczął się strajk, chwycił za aparat, aby dokumentować te przełomowe chwile. Na zdjęciach widać entuzjazm, oczekiwanie, ale też niepewność, strach, chwile modlitwy, wreszcie radość ze zmian, którym stoczniowcy dali początek. I choć nie brakuje ujęć, na których strajkujący wręcz pozują do obiektywu, to nie od początku tak było. Stanisław Składanowski przyznaje, że zwłaszcza w pierwszych dniach, nie wszyscy mu ufali, bo za aparatami fotograficznymi kryli się także funkcjonariusze służby bezpieczeństwa.
– Strajkujący w tych pierwszych dniach nie byli pewni, kto robi zdjęcia i w jakim celu. Młodzi ludzie do tego takiej wagi nie przywiązywali, ale ci starsi już tak: bo bali się, do czego te zdjęcia mogą być wykorzystane. Młodzi ludzie w przypadku jakichś represji nie mieli zbyt wiele do stracenia, nie mieli rodzin, ale starsi ryzykowali utratę pracy z powodu udziału w strajku, a to byłoby tragedią i dla nich, i dla ich bliskich. Także nieufność była spora – zaznacza.
Jednak Stanisław Składanowski potrafił przełamać nieufność stoczniowców. Był jednym z nich. Jak sam wspomina, począwszy od roku 1964, był najpierw uczniem, później pracownikiem Stoczni Gdańskiej i Gdańskiej Stoczni Remontowej, z przerwą na pobyt w wojsku.
– To się w zasadzie zaczęło przełamywać po trzecim dniu, kiedy się utworzył Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, kiedy do strajku zaczęły się przyłączać zakłady z Polski – wyjaśnia. – Wówczas sytuacja zaczęła się zmieniać. Ludzie zaczynali wierzyć, że to się może udać. No i udało się. W drugiej połowie strajku ludzie nawet bardzo chętnie pozowali do zdjęć.
Jednym z bohaterów fotografii był Lech Wałęsa. – W tamtych czasach nie znałem go – wspomina Stanisław Składanowski. – Później się poznaliśmy, mamy dobre relacje, jest między nami taka nić sympatii, głosowałem na niego podczas wyborów prezydenckich i mam do niego wielki szacunek jako do człowieka, natomiast to, co się obecnie dzieje, to już inna historia – ucina.
Ale nie tylko za udział w strajku można było mieć kłopoty. Kilka miesięcy później spotkały one także autora zdjęć.
– W czasie stanu wojennego byłem aresztowany. Aresztowano mnie o godzinie 23.00, jak już się zaczęła godzina policyjna. Kiedy następnego dnia byłem przesłuchiwany na milicji, okazało się, że mieli na mój temat bardzo wiele informacji. Z jednej strony to mnie zaskoczyło, z drugiej – nie zdziwiło aż tak bardzo, ponieważ miałem świadomość, że tam byli różni ludzie, a ja, jako ten fotografujący również byłem pod ostrzałem, bo władze bardzo bały się tych osób, które dokumentowały to wszystko. To w końcu były dowody na to, że wystąpienie ludzi, było ruchem oddolnym. Każdy, kto się tym zajmował, był pod obserwacją – tłumaczy.
W czasie Sierpnia ’80 gdański fotograf wykonał ponad 1,2 tys. zdjęć. Tyle z nich ocalało do dzisiaj i jak zauważa, była w tym ogromna zasługa opatrzności
– Dlaczego? Bo w momencie, kiedy ja zostałem aresztowany po 23.00, o godzinie 6 rano trzech UB-eków przyszło do mojego domu, zrobiło kipisz w mieszkaniu, przeszukało wszystko. Ja nie byłem człowiekiem, który za bardzo dbał o porządek w ciemni i może to właśnie mnie uratowało, że negatywy leżały czymś przykryte, a oni zobaczyli tylko zdjęcia, odbitki i tym się zadowolili. W związku z tym całe moje archiwum przetrwało – wyjaśnia.
Wystawa prezentowana Biurze Wystaw Artystycznych w Kielcach w nosi tytuł „Sierpień ’80 – 40 lat minęło”. Jej premiera odbyła się w Stoczni Gdańskiej z okazji jubileuszu. Stolica Świętokrzyskiego jest drugim miejscem, gdzie fotografie są prezentowane. Można je będzie oglądać do 30 października.