Prezydent Kielc chce ograniczyć i ściśle kontrolować wszystkie wydatki, we wszystkich wydziałach urzędu miasta i instytucjach podległych ratuszowi. Zgodnie z decyzją Bogdana Wenty, od października każdy zakup realizowany przez jednostki podległe ma być zgłaszany i akceptowany przez prezydenta i sekretarza miasta.
Sekretarz Szczepan Skorupski uzasadnia, że w związku ze złą sytuacją finansową miasta, wynikającą między innymi z pandemii koronawirusa należy realizować tylko przedsięwzięcia wynikające z podpisanych już umów. Jego zdaniem, zdarzały się wydatki, które nie zawsze były realizowane tak jak trzeba. Sekretarz zapewnia, że w nagłych wypadkach, te regulacje nie będą miały zastosowania.
Krytycznie do pomysłu władz Kielc odnosi się radny Marcin Stępniewski z klubu Prawa i Sprawiedliwości, który zaznacza, że takie działanie może sparaliżować funkcjonowanie wszystkich jednostek miejskich.
– Dyrektorzy poszczególnych instytucji muszą na bieżąco realizować swoje obowiązki, m.in. zapewnić bezpieczeństwo uczniów, czy pracowników. Bez możliwości wydawania pieniędzy na bieżąco, jest to niemożliwe – dodaje.
Marcin Stępniewski zwraca uwagę, że w zarządzeniu prezydenta pojawia się niepokojący zapis o karach finansowych i dyscyplinarnych za niezastosowanie się dyrektorów jednostek podległych do dyspozycji władz miasta.
– Nie rozumiem trybu, w jakim te kary miałyby być nakładane, dlatego wystąpiłem z interpelacją o szczegółowe uzasadnienie tej decyzji, a także uszczegółowienie informacji o wyciąganiu konsekwencji dyscyplinarnych i finansowych – mówi.
Decyzja prezydenta Wenty jest niezrozumiała także dla przewodniczącego rady miasta Kamila Suchańskiego.
– Z jednej strony kiedy prosiłem o obniżenie wynagrodzeń w radach nadzorczych m.in. Targów Kielce, gdzie sięgają one 5 tys. zł miesięcznie, dostałem odpowiedź negatywną. Ponadto, prezydent w urzędzie zatrudnia szereg prawników, a mimo to korzysta z usług zewnętrznych wolontariuszy, z których jeden wystawia faktury za pewne usługi doradcze. To niezrozumiała dla mnie sytuacja. Oczywiście musimy oszczędzać, jednak nie możemy popadać ze skrajności w skrajność – dodaje.
Zdaniem Kamila Suchańskiego, obowiązek kontroli przez wiceprezydentów i sekretarza wszystkich wydatków wydziałów i jednostek podległych może doprowadzić do paraliżu decyzyjnego.