Występ Myele Manzanza Quartet – zespołu, którym kieruje perkusista pochodzący z Nowej Zelandii, zakończył trwający od czwartku tegoroczny XIX Memorial to Miles Targ Kielce Jazz Festival. Wcześniej widzowie mogli wysłuchać koncertu Macieja Obary.
Trwający od czwartku festiwal był, ze względu na pandemię wyjątkowy, ale zadowolił nawet najbardziej wymagających słuchaczy. W ciągu czterech dni odbyło się osiem koncertów, a na scenie wystąpili znakomici muzycy. Festiwal otworzył występ Kasi Osterczej Trio. To zespół stworzony z inicjatywy, pochodzącej z Kielc, wokalistki i kompozytorki. Nie był to jedyny świętokrzyski akcent. W piątek Big Band Małopolski wykonał premierowe kompozycje kielczanina, Karola Ślusarskiego.
Jedną z największych gwiazd tegorocznej edycji był Myele Manzanza. Jak udało się zaprosić Nowozelandczyka do Kielc? – zdradza Krzysztof Zięba z Kieleckiego Centrum Kultury.
– Obserwowałem Myelego, gdyż jestem zafascynowany gatunkiem neosoulowym, który może nie narodził się w Nowej Zelandii, ale rósł tam w siłę. To wykształcony muzyk jazzowy. Nawiązaliśmy kontakt, dopisało nam też szczęście. W sobotę kwartet dawał koncert w Berlinie, a ponieważ granice były jeszcze otwarte, wsiedli w pociąg, odebraliśmy ich z Warszawy i przyjechaliśmy do Kielc – mówi.
Patrycja Konieczna z Kielc podkreśla, że jazz nie jest jej ulubionym gatunkiem muzyki. Jednak festiwal bardzo się jej podobał, zwłaszcza finałowy koncert.
– Bardzo mi się podobały sekcje rytmiczne, przejścia i łączenie gatunków. Nie był to jazz nudny, ale bardzo żywy, nowoczesny, wzmocniony funkiem, soulem. To jest bardzo ciekawe i inspirujące. Myele Manzanza oraz członkowie jego kwartetu wprawdzie pochodzą z różnych krajów, ale razem się bardzo ładnie komponują. Muzyka łączy, a nie dzieli. I to jest piękne – zaznaczyła kielczanka.
Za rok odbędzie się jubileuszowy XX Memorial to Miles Targ Kielce Jazz Festival.