Praktycznie każdego dnia saperzy z Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych w Kielcach wyjeżdżają, by zabezpieczyć niebezpieczne przedmioty. W sumie od początku roku na terenie województwa świętokrzyskiego unieszkodliwili ich prawie 5 tys.
Starszy chorąży sztabowy Robert Krasowski, dowódca patrolu rozminowania informuje, że od 1 stycznia saperzy z kieleckiej Bukówki przejechali ponad 43 tys. kilometrów. Wykryli i zniszczyli między innymi prawie 4 tys. amunicji strzeleckiej, 5 bomb lotniczych i 77 granatów moździerzowych.
– W ubiegłym roku wyjeżdżaliśmy 230 razy, a w tym roku chociaż jest dopiero wrzesień już 231. Oznacza to, że zgłoszeń jest o wiele więcej. Ma to związek z dużymi inwestycjami, które są realizowane na terenie regionu – zauważa.
Jak dodaje, najczęściej saperzy wyjeżdżają do Buska-Zdroju i jego okolic, a także do Stopnicy.
– W Stopnicy w czasie II wojny światowej trwały ciężkie walki. Wojska sowieckie i niemieckie przez wiele tygodni toczyły tam ofensywę, w związku z czym tam są największe pociski i tam praktycznie wyjeżdżamy codziennie – mówi.
Zdarza się także, że saperzy pracują na terenie prywatnych posesji. Tak było między innymi w Pierzchnicy, gdzie podczas wykopów pod montaż instalacji gazowej natknięto się na niebezpieczne przedmioty. Saperzy wyjęli stamtąd ponad 110 pocisków artyleryjskich uzbrojonych. Konieczna była ewakuacja mieszkańców.
St. chorąży Robert Krasowski zauważa, że przez większość dni saperzy pracują od rana do wieczora.
– Dostajemy zgłoszenia z różnych części regionu. Teoretycznie jedziemy do jednego przedmiotu, ale gdy zaczynamy kopać okazuje się, że jest ich więcej – zaznacza.
Gdy zauważymy niebezpieczny przedmiot nie wolno go ruszać, przenosić, ani go dotykać.
– Należy powiadomić o tym policję, która ma pirotechników. Funkcjonariusze przyjeżdżają na miejsce, weryfikują zgłoszenie i je sprawdzają. Gdy upewnią się, że jest to pocisk niebezpieczny, pilnują go do czasu aż nie przyjedziemy. Potem zabieramy go na poligon, gdzie zostaje zniszczony – mówi.
Robert Krasowski przypomina, że w takich sytuacjach trzeba być bardzo ostrożnym. Pociski z czasów II wojny światowej są sprawne przez 200-300 lat.