W Sandomierzu, w rodzinnym mieście Karola Bieleckiego, naszego wybitnego szczypiornisty, doszło dziś do historycznego wydarzenia. Podczas inauguracji rozgrywek I ligi piłkarzy ręcznych, miejscowa Wisła podejmowała ostrowieckie KSZO. W barwach hutniczego klubu można było znów podziwiać Grzegorza Tkaczyka.
Wicemistrz świata z 2007 roku zagrał po raz pierwszy w oficjalnym meczu od 29 maja 2016 roku, gdy po wygraniu Ligi Mistrzów z Vive Kielce ogłosił zakończenie swej kariery.
Z kolei dla sandomierskiej Wisły był to powrót do tej klasy rozgrywkowej po 10 latach tułaczki w II lidze.
Od początku pojedynek toczył się pod dyktando gości, którzy już po 10 minutach prowadzili 7:2. Po kwadransie i pierwszej bramce Tkaczyka w pierwszym jego oficjalnym meczu, po powrocie na parkiety KSZO prowadziło 10:4.
W końcowych fragmentach I połowy sandomierzanie zniwelowali straty i zespoły schodziły do szatni przy prowadzeniu przyjezdnych 17:14.
W drugiej części dominacja ostrowczan nie podlegała dyskusji, a ich trener sukcesywnie wprowadzał na parkiet graczy rezerwowych.
Ostatecznie były kapitan reprezentacji Polski oraz najskuteczniejszy w KSZO Michał Grabowski zdobywca 9 bramek, wybitnie przyczynili się do wygranej 33:24. Trener Wisły Adam Węgrzynowski stwierdził, ze jego zespół popełnił zbyt wiele prostych błędów, które tak doświadczony rywal jak KSZO bezwzględnie wykorzystał. Z kolei szkoleniowiec KSZO Tomasz Radowiecki nie krył radości z wygranej na zawsze trudnym terenie w Sandomierzu. Podkreślił rolę Grzegorza Tkaczyka, który był motorem napędowym wielu akcji jego drużyny.
Natomiast Popularny „Młody” z radością odnotował swój powrót do gry. To była szalona decyzja, ale ja w ciągu całej swej kariery byłem znany z wielu czasami dość kontrowersyjnych postanowień i działań – stwierdził zadowolony Tkaczy. Ten mecz i cały powrót na parkiet zadedykował on swemu synowi, który jest młodym adeptem szczypiorniaka.
A w pojedynku przeciwko Wiśle Sandomierz Grzegorz Tkaczyk rzucił 5 bramek i odnotował 7 asyst.