Mszą świętą i złożeniem kwiatów przed pomnikiem katyńskim uczczono w Starachowicach Dzień Sybiraka i 81. rocznicę napaści ZSRR na Polskę.
W modlitwie uczestniczyli przedstawiciele środowisk kombatanckich, samorządowcy, strzelcy, harcerze i szkolne poczty sztandarowe. Kazimierz Dziekoński, który jako dziewięcioletni chłopiec został wywieziony z Wołynia na Sybir wspominał czas zsyłki jako najtrudniejszy w życiu.
– Już sama wywózka, która w naszym przypadku nastąpiła 13 kwietnia 1940 roku, była przerażająca. Żołnierze przychodzili w nocy, była zaledwie godzina na spakowanie dobytku. U nas było łatwiej, była mama i ciocia oraz starsza siostra, ale widziałem rodziny z małymi dziećmi. Te kobiety nie miały jak spakować najpotrzebniejszych rzeczy.
Takich niemowląt, które przeżyły sześciotygodniowy transport i zsyłkę było niewiele, ale Kazimierz Dziekoński przypomniał sąsiadkę, która z kilkumiesięcznym synkiem, Józiem, przeżyła sześć lat na Syberii i wróciła z nim do kraju. Na miejscu czekały na zesłańców ziemianki i bardzo ciężka praca. Codziennością był głód.
– Pracujący mężczyzna dostawał pół kilograma chleba dziennie, kobiety i dzieci po 150 gramów. Ten chleb jadło się tak, aby go na jak najdłużej starczyło.
Przed pomnikiem katyńskim wartę zaciągnęli harcerze. Aleksandra Chyczewska mówiła, że w ten sposób przekazuje prawdę o historii Polski, sama już jest drużynową i udział w uroczystościach traktuje jako swój obowiązek i honor.
Krzyż Katyński ustawiony został w Starachowicach w 2005 roku.