Między innymi kompozycje Josepha Haydna, Jana Sebastiana Bacha czy Antonio Vivaldiego zabrzmiały we wtorek wieczorem w kościele świętego Brata Alberta w Busku-Zdroju. Koncert pod tytułem „Muzyka mistrzów” wpisał się w czwarty dzień programu XXVI Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego imienia Krystyny Jamroz.
Jak powiedział ksiądz prałat Marek Podyma, proboszcz parafii świętego Brata Alberta, ta buska świątynia jest nieodzownie związana z festiwalem, choć podczas pierwszych edycji festiwalu, stały dopiero jej fundamenty.
– Miałem szczęście, że od początku festiwalu, kiedy pan Jarzy Cygan był dyrektorem domu kultury w Busku, pan Artur Jaroń przyjechał, żeby realizować pomysł dyrektora i od tego czasu jestem obecny przy tych wydarzeniach. Kościół rósł razem z festiwalem, kiedy tylko został przykryty dachem, robiliśmy koncerty wśród rusztowań.
Przez ponad ćwierć wieku istnienia festiwalu odbyło się tu wiele ważnych wydarzeń muzycznych. Wystąpił między innymi Krzysztof Penderecki, który w ubiegłym roku odebrał tytuł honorowego obywatela Buska-Zdroju. Podczas wczorajszego koncertu na widowni była obecna siostra zmarłego w marcu kompozytora, Barbara Penderecka-Piotrowska. Przyznała, że choć w Busku już była, to w wydarzeniu festiwalowym uczestniczy po raz pierwszy.
– Jestem pod wrażeniem, bardzo wysoki poziom, bardzo dobra akustyka, świetni soliści. Bardzo dobrze spisywała się orkiestra – oceniła.
Siostra kompozytora nie kryła, że wciąż trudno jest się jej pogodzić ze śmiercią starszego o 7 lat brata.
– Przypuszczałam, że będzie żył jeszcze kilka lat, że mnie przeżyje. Trudno mi się z tym pogodzić. Moje życie też się zmieni, bo dużo czasu z nim spędzałam. Był nestorem naszej rodziny. Jeszcze dwa lata temu mówił, że ma tyle pomysłów, że musi się bardzo spieszyć, żeby zdążyć zapisać wszystko, co mu w głowie gra – mówiła.
Barbara Penderecka-Piotrowska zdradziła, że zaczęła pisać wspomnienia związane także z bratem.
– Wszyscy piszą suche fakty, co i gdzie napisał, ale to nic nie mówi o człowieku. A ja chcę napisać, jakim człowiekiem był, gdzie się urodził, gdzie dojrzewał. Nasza rodzina była niezwykła, niezwykle osoby ją kształtowały i to miało szalony wpływ na nasze życie – podkreśliła.
Podczas wtorkowego koncertu pod hasłem „Muzyka mistrzów” zabrzmiały dzieła światowej sławy kompozytorów, Josepha Haydna, Jana Sebastiana Bacha czy Antonio Vivaldiego. Przypomniane zostały także „Cztery sonety miłosne” Tadeusza Bairda – XX-wiecznego, polskiego kompozytora.
Wykonana również została kompozycja „Stabat Mater” stworzona przez Andrzeja Dziadka. Zresztą sam twórca był obecny na koncercie. Wystąpili: sopranistka Ewa Tracz, baryton Jarosław Bręk, a na wiolonczeli zagrał Tomasz Strahl. Artystom towarzyszyła Orkiestra Kameralna Filharmonii Świętokrzyskiej pod dyrekcją Jacka Rogali.
Sporą część koncertu wypełniły brzmienia muzyki organowej, bo jak zaznaczył gospodarz wieczoru, dyrektor artystyczny Festiwalu im. Krystyny Jamroz Artur Jaroń, bez organów kościoła świętego Brata Alberta trudno już sobie wyobrazić to wydarzenie. Instrument ten jest chlubą księdza prałata Marka Podymy i co roku je rozbudowuje.
– W ostatnim roku rozbudowaliśmy je o dziewięć głosów, ze smyczkowymi brzmieniami. Jeszcze planujemy, jak Pan Bóg pozwoli, siedem głosów. Byłoby ich wtedy 42. Kiedy w takim urządzeniu dajemy głosy, to po to, by uzyskać najlepszą dyspozycję do wykonania różnych utworów, bo organy mają w sobie piękne brzmienia, naśladujące głosy i smyczkowe, i trąbki i flety. Oczywiście musi zagrać mistrz – dodał.
We wtorek zagrał Paweł Wróbel – organista związany obecnie z Zespołem Państwowych Szkół Muzycznych w Kielcach, natomiast dziś przy organach zasiądzie mistrz Roman Perucki. O godzinie 17.00 w kościele świętego Barta Alberta rozpocznie się koncert „Klasycznie w Busku Zdroju”. Wystąpią także Agata Kielar-Długosz i Łukasz Długosz na fletach. Gospodarzem będzie Artur Jaroń. Wstęp wolny.