O miłości do Rzymu, fascynacji Moskwą, emocjach oraz o Madame Butterfly – między innymi o tym mówiła Joanna Woś. Pochodząca z Kielc solistka Teatru Wielkiego w Łodzi była gościem pierwszej Kawiarenki Festiwalowej, odbywającej się w ramach XXVI Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego imienia Krystyny Jamroz w Busku-Zdroju.
Pierwszą część rozmowy zdominował temat opery Giacomo Pucciniego. Joanna Woś opowiadała, jak przygotowywała – mówiła. A wracając do naszej protagonistki, sama o sobie mówi, że kiedyś żyła w dobrobycie, że pochodziła z rodziny, która nie była biedna, jednak los tak sprawił, że „każde drzewo można pochylić i złamać”. Potem dowiadujemy się, że jej ojciec dostał od mikado, czyli swojego zwierzchnika nóż i zrobił to, co musiał zrobić, czyli popełnił harakiri. To pchnęło ją do tego, by zostać gejszą – tłumaczyła. Zdradziła, że przygotowywanie do roli zmienia artystę.
– Zawsze zostawia coś w psychice, bo żeby dobrze ją zrozumieć, a potem dobrze przekazać, to trzeba dosyć głęboko pogrzebać w swoich myślach, w swoich uczuciach, wyobrażeniach. Dlatego każda rola zostawia w nas trwałe ślady. To nie jest tak, że zejdę ze sceny, otrzepię się i znów jestem sobą. Nie, pozostaje coś z tych tygodni myślenia, z tego, że wchodziło się w tę postać tak, jakby to było twoje życie – wyjaśniła.
Madame Butterfly ma 15 lat, tymczasem zawsze grają je dojrzałe solistki. Joanna Woś wyjaśniła, że młode głosy mają za mało doświadczenia, żeby techniczne udźwignąć tę rolę.
– Dlatego muszą to być śpiewaczki z doświadczeniem, żeby sobie nie zrobić krzywdy, bo można nie dokończyć spektaklu. Już samo wejście, pierwsze pokazanie się Cio-Cio-San jest na bardzo wysokim poziomie trudności. Każda opera ma takie miejsca, o których się mówi, że jak to wyśpiewasz, to wszystko wyśpiewasz. W „Madame Butterfly” są to pierwsze wejście i ostatni akt – tłumaczyła.
Joanna Woś zapytana o swoje ulubione miasto, wskazała na Rzym, ale przyznała się też do tego, że ujęła ją Rosja.
– Trochę pracowałam w Rosji i widziałam, że ich życie jest zrośnięte ze sztuką, z teatrem, muzyką, z malarstwem. Kiedy 10 lat temu pierwszy raz pojechałam do Moskwy, wzięłam gazetę, żeby zobaczyć, co grają. Tam było pięć oper, które miały absolutnie różny profil, natomiast teatrów dramatycznych jest 200 i cały czas grają przy pełnej widowni – dodała.
W spotkaniu uczestniczyła grupa miłośników opery. Jedną z takich osób jest pani Ewa z Kielc, która przyznała, że Joanna Woś w roli Madame Butterfly ją zachwyciła.
– Artysta musi być dobry wokalnie, musi być również aktorem, żeby swoje emocje pokazać i często zmaga się z kostiumem. To wszystko było u pani Joanny Woś, moim zdaniem, wspaniałe. Pokazała ogromny talent i dla mnie była the best – podkreśliła.
W niedzielę na uczestników festiwalu czekają jeszcze koncerty, między innymi w kolegiacie w Wiślicy, którego retransmisja dziś, o godzinie 23.05 na antenie Polskiego Radia Kielce.