– Czekamy na widzów, czekamy, żeby znów wejść na scenę, żeby się znowu spotkać – mówią Beata Pszeniczna i Dawid Żłobiński, aktorzy Teatru imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach. Nasza scena dramatyczna przygotowuje się do sezonu. Trwają próby do dwóch premier.
W marcu, kiedy wybuchła pandemia, teatry w całym kraju zostały zamknięte na prawie pół roku. Aktorzy nie ukrywają, że tęsknią za występami.
– Głód sceny, to za mało powiedziane – mówi Beata Pszeniczna. – My w teatrze nie możemy funkcjonować bez widza. Są różne formy, które podejmowaliśmy – nagrywaliśmy filmiki, słuchowiska, ale to nie jest to samo, co kontakt z żywym widzem. Musi być przepływ tej energii – wyjaśnia Dawid Żłobiński.
Pierwsze spektakle po przerwie już za tydzień, w sobotę, 5 września i w niedzielę, 6 września. Będą to „Szalone nożyczki” w reżyserii Jerzego Bończaka.
– Kiedy wszystkie salony w kraju zostały otwarte, czas na nasz – żartuje Dawid Żłobiński, nawiązując do tego, że akcja tej kryminalnej komedii toczy się w salonie fryzjerskim Antoniego Wziętego, którego on kreuje.
Spektakl zostanie pokazany w sali widowiskowej Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach. Jak zapewnia Beata Pszeniczna, grająca rolę fryzjerki Barbary Markowskiej, reżim sanitarny będzie zachowany.
– Nasz salon jest cudownie bezpieczny i przyjazny, więc proszę się nie obawiać. Będą miejsca, gdzie będzie można zdezynfekować ręce, na fotelach usiądą państwo w bezpiecznych odległościach, nic, tylko się bawić – podkreśla.
Beatę Pszeniczną i Dawida Żłobińskiego zobaczymy także w komedii „Och te duchy”. Prace nad nią niedawno się zaczęły. Próby odbywają się jeszcze w teatrze przy ulicy Sienkiewicza w Kielcach.
– Jeszcze pracujemy w starej siedzibie. Co prawda jest mocno ogołocona, bo wszystko już zostało zdemontowane. Jest surowo, ale cudnie – wyjaśnia Dawid Żłobiński.
Próby do spektaklu „Och te duchy” trwają pod okiem Dana Jemmetta, brytyjskiego reżysera, który obecnie pracuje w Paryżu. Beata Pszeniczna wyjaśnia, że to wyzwanie.
– Reżyser zaskakuje nas z próby na próbę, więc mózg pracuje na najwyższym poziomie. Ma też cudowną energię, którą nas zaraża i to chyba później będzie odzwierciedlone na scenie. Co najważniejsze, po miesiącach obaw, smutków, przygnębienia, będzie to komedia. Nic innego nie może wyjść z tego, jak tylko sukces – podkreśla.
Dawid Żłobiński przyznaje, że pracują w wielu językach. Ten teatralny i język angielski to podstawa. – Ale pracowaliśmy też w języku włoskim, francuskim, był także chiński i koreański – śmieje się.
Spektakl „Och te duchy” wejdzie na afisz dopiero późną jesienią. Wcześniej widzowie zobaczą inną nowość – „Lorettę” w reżyserii Michała Kotańskiego. Jej premiera odbędzie się 10 października i będzie połączona z inauguracją nowej, tymczasowej siedziby przy Wojewódzkim Domu Kultury (wejście od alei Legionów). Beata Pszeniczna mówi, że to będzie dobre miejsce.
– Bardzo się obawiałam tej nowej sceny, a ona jest cudowna. Mam wrażenie, że jest bliżej widza. Może dlatego, że widownia jest bardziej amfiteatralna, czyli wszyscy będą bardzo dobrze widzieli, co się dzieje na scenie. Aktor będzie na wyciągnięcie ręki, więc to już jest bardzo duży plus – dodaje.
– No i bardzo ważne jest, że to będzie sala klimatyzowana – zaznacza Dawid Żłobiński.
Aktorzy zachęcają do korzystania z oferty teatru.
– Zapraszamy wszystkich państwa, żebyście byli świadkami tego wszystkiego, co się dzieje i żebyśmy mogli się podzielić emocjami, a mamy tylko pozytywne emocje – zaznaczają.