„Pamiątkę” po PRL-u można spotkać na jednym z budynków w Kielcach. Widnieje na nim napis „Rewolucji Październikowej”. Sprawą zajmie się kielecka delegatura Instytutu Pamięci Narodowej.
Aby znaleźć „Rewolucję Październikową” wystarczy udać się na ulicę Warszawską 31 w Kielcach. Taki napis widnieje na znajdującym się w podwórku budynku.
Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej wyjaśnia, że to pozostałość po dawnej epoce.
– Jak zapewne kielczanie wiedzą, ulica Warszawska nosiła nazwę Rewolucji Październikowej. W tej chwili w rejestrze ulic jej nie ma, czyli jest to taki relikt przeszłości, który gdzieś się zachował – wyjaśnia.
Teraz IPN postara się dotrzeć do właściciela i poprosi go o zamalowanie napisu.
Choć zdarzają się takie „odkrycia”, w województwie świętokrzyskim tego typu „pamiątek” po PRL-u nie zostało wiele.
– Jednak województwo świętokrzyskie i Kielce dość szybko poradziły sobie z tym problemem. W Polsce bywa z tym różnie. Zależy to od nastawienia samorządów, od stanu wiedzy. Czasami potrzebna jest akcja edukacyjna, żeby uświadomić dlaczego te relikty powinny zniknąć z przestrzeni publicznej – zauważa Dorota Koczwańska-Kalita.
A że zniknąć powinny, to nie ulega wątpliwości, ponieważ przestrzeń publiczna służy upamiętnieniu ważnych osób czy wydarzeń.
– Są to upamiętnienia, które mają być wyrazem naszego hołdu, czci i pamięci. Zdajemy sobie sprawę z tego, że poprzedni był system operacyjny, który zniewalał Polaków. Przecież walczyliśmy o tę wolność długo i w 1989 roku doszło do transformacji. W związku z tym nie możemy w przestrzeni publicznej oddawać czci, hołdu osobom, wydarzeniom, które na to po prostu nie zasługują – tłumaczy.
Jeśli ktoś zauważy taką „pamiątkę” z poprzedniej epoki, powinien pisemnie poinformować o niej IPN. Instytut wyda opinię, czy podlega ona dekomunizacji i co znajduje się w gestii tej instytucji. Decyzje związane z pomnikami należą do wojewody, ale i w tej materii oba urzędy ze sobą współpracują.