Pożar wybuchł około godziny 20.45 i objął cały supermarket Lidl znajdujący się przy ulicy Piekoszowskiej.
Prawdopodobną przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.
Na miejscu był wicewojewoda świętokrzyski Rafał Nowak, który uspokajał, że sytuacja jest pod kontrolą.
– Cały czas przyjeżdżają nowe wozy strażackie z wodą. Z informacji uzyskanych od straży pożarnej wiem, że pożar nie rozprzestrzenia się, a to w chwili obecnej ma bardzo duże znaczenie. W pobliżu jest też butla z gazem. Trwa walka strażaków, aby ona nie uległa rozszczelnieniu – dodaje.
Prezydent Kielc Bogdan Wenta, który także przyjechał na miejsce pożaru, zaznaczał, że miasto udzieli wsparcia mieszkańcom posesji znajdującej się najbliżej supermarketu.
– Przypuszczam, że nawet jak akcja pożarnicza powiedzie się prawidłowo to i tak nie będą mogli oni wrócić na noc do domów. Musimy przynajmniej na tę noc znaleźć dla nich miejsca zastępcze – dodaje.
Dużym niebezpieczeństwem była znajdująca się w pobliżu stacja benzynowa, z której zostali ewakuowani pracownicy i klienci.
W związku z pożarem występowały utrudnienia w ruchu na ulicach Piekoszowskiej i Grunwaldzkiej. Strażacy apelowali, aby mieszkańcy Kielc nie przyjeżdżali w miejsce pożaru prywatnymi samochodami, ponieważ potrzebny jest przejazd dla służb ratunkowych. Tym faktem zbulwersowani byli także mieszkańcy, którzy obserwowali akcję gaśniczą.
– Przyjeżdża tu wielu gapiów, którzy tarasują przejazdy. Jeżdżą tu wozy strażackie i takie zachowanie powoduje, że ratownicy mają problem z dojechaniem do pożaru – mówił Radiu Kielce jeden z mieszkańców.
Marcin Stępniewski, radny Prawa i Sprawiedliwości kieleckiej rady miasta, akcję gaśniczą obserwował od godziny 20.40.
– Już na początku zrobił się duży problem komunikacyjny, ponieważ na miejsce przyjechało wiele osób, które obserwowały pożar. Wówczas strażacy mieli utrudniony dojazd. Później sytuacja była znacznie korzystniejsza, policjanci zaczęli kierować ruchem i zarządzać tłumem gapiów – relacjonował.
Mieszkający obok marketu pan Wiesław powiedział reporterowi Radia Kielce, że obudził go dziwny zapach, duszące powietrze.
– Bardzo się bałem o swój dom – mówił pan Wiesław.
Przed północą strażacy opanowali pożar. Dogaszanie potrwa jednak wiele godzin.