Prawie tysiąc kilometrów pokona kajakiem, aby w ten sposób rozpropagować potrzebę pomocy dla chorej, 13-letniej dziewczynki spod Zduńskiej Woli. Na zoperowanie Kingi potrzeba 300 tys. zł.
Jacek Balcerak z okolic Warszawy płynie samotnie kajakiem do Gdańska. Jest amatorem. Jednym z jego przystanków był Sandomierz. Chora dziewczynka cierpi na wrodzoną sztywność stawów, co odbiera jej możliwość poruszania się, jest powodem przykurczów, deformacji sylwetki i bólu.
Kajakarz wypłynął 31 lipca z okolic Oświęcimia. Dziennie pokonuje ok. 50 km. Problem Kingi poznał na Facebooku, pojechał do jej rodziców, porozmawiał o swoim pomyśle, poznał dziewczynkę, o której bardzo ciepło się wyraża.
Jacek Balcerak powiedział, że wyzwanie, którego się podjął, uskrzydla go, ponieważ widzi w tym głęboki sens, zależy mu na tym, aby los nastolatki odmienił się i aby mogła cieszyć się dobrym zdrowiem.
Społecznik przyznaje, że samotne pływanie kajakiem po Wiśle jest dużym wyzwaniem, szczególnie, jeżeli chodzi o wewnętrzne samopoczucie. Bywają momenty, gdy dotkliwie można poczuć samotność, gdy wieje wiatr, a trzeba szybko rozłożyć namiot albo, gdy telefon zamoknie. Na szczęście na portalu społecznościowym ma duże grono bliskich osób, które go wspierają i dodają sił.
Akcja nosi tytuł „Postawmy Kingę na nogi”. Jacek Balcerak dotrze do Gdańska 21 lub 22 sierpnia, co zależy od warunków na Wiśle i pogody.