Zaledwie 32 tys. zł kary zapłaci firma Eneris za problemy z odbiorem odpadów przez ostatnie pół roku w Kielcach – informuje TVP3 Kielce. Niewielkim, w porównaniu z wysokością kontraktu, wymiarem kary zbulwersowani są kieleccy radni.
Przypomnijmy, Eneris inkasuje za swoje usługi 35 mln zł za 30 miesięcy. Radni domagają się wyjaśnień od urzędników prezydenta Wenty. Przypominają także, że za kolejne 30 miesięcy świadczenia usług firma otrzyma z miejskiego budżetu 45 mln zł.
Firma Eneris ma zostać obciążona za nieodbieranie odpadów zalegających tygodniami na osiedlach mieszkaniowych. Takie sytuacje zdarzyły się w tym roku dwukrotnie. W kwietniu Eneris tłumaczył problemy pandemią, w lipcu urlopami pracowników i awariami sprzętu.
Dziennikarze TVP3 Kielce sprawdzili jak w Kielcach funkcjonuje system naliczania kar. Jak się okazało, proces rozpoczyna się od zgłoszenia w opóźnieniu odbioru odpadów przez… mieszkańców. Dopiero wtedy urzędnicy sprawdzają system chipowy, w który wyposażone są pojemniki na śmieci albo oglądają nagrania wykonane przez kamery zamontowane na śmieciarkach. Potem naliczają kary – 50 złotych za każdy przypadek nieodebrania śmieci, przemnożony przez każdy dzień opóźnienia.
Po stwierdzeniu nieprawidłowości, miasto płaci przedsiębiorstwu pomniejszone o kary faktury, ale od tej decyzji firmie Eneris przysługuje odwołanie. Radni pytają o sensowność takiego systemu.
– Jeślibyśmy nakładali te kary na podstawie systemu elektronicznego, byłyby one znacznie wyższe, niż w obecnej sytuacji. Gdy są naliczane dopiero po interwencji mieszkańców, ta kwota wydaje się niewielka – uważa Marcin Stępniewski, radny miejski z PiS.
Odpowiadający za gospodarkę komunalną w mieście zastępca prezydenta Arkadiusz Kubiec nie znalazł czasu, żeby odnieść się do skarg mieszkańców. Czasu nie znalazła także dyrektor wydziału gospodarki komunalnej – Agata Binkowska.