Mieszkańcy Skalbmierza oddali hołd ofiarom pacyfikacji, która miała miejsce 76. lat temu. Atak nastąpił rano, 5 sierpnia 1944 roku. Wówczas połączone siły niemiecko-ukraińskie zabiły 80 mieszkańców i ponad 20 partyzantów. Mordowali bestialsko mieszkańców i palili domostwa.
– Była to największa i najkrwawsza z bitew w trakcie trwania tzw. Rzeczpospolitej Partyzanckiej. To była okrutna zbrodnia – przypomina Marek Juszczyk, burmistrz Skalbmierza.
– Jeżeli nie będziemy pamiętać o tych ideałach, za które ludzie ginęli, będzie nam bardzo trudno przetrwać w tej wierze – zaznacza.
Główną część uroczystości rozpoczął przemarsz ulicami miasta przed pomnik, u stóp którego złożono wieńce i wiązanki. Ofiarom niemieckiego terroru oraz partyzantom uczestniczącym w bitwie o Skalbmierz na placu obok kościoła wzniesiono pomnik. Historię jego powstania przypomina Józef Belski, prezes Koła Stowarzyszenia Żołnierzy Armii Krajowej w Kazimierzy Wielkiej.
– Pamiętam budowę, ale i zryw społeczeństwa skalbmierskiego, który nie czekał aż władza wystąpi z inicjatywą jego budowy. Mieszkańcy powołali komitet obywatelski, uzbierano datki. Na następny rok, w II rocznicę pacyfikacji Skalbmierza, pomnik wiecznej pamięci już stał w tym miejscu – opowiada.
W uroczystościach udział wziął m.in. emerytowany starszy oficer Armii Krajowej, Adam Kozłowski, którego stryj – podporucznik Franciszek Kozłowski, pseudonim „Brzoza II”, był dowódcą oddziału partyzanckiego szturmowego i który oddał swoje życie w obronie Skalbmierza. Jak mówi, przyjechał oddać hołd pamięci stryja i jego 16 kolegów z oddziału, którzy polegli na łąkach koło Skalbmierza.
– Był dowódcą tego oddziału, który uratował Skalbmierz. Przerwał pacyfikację, ściągnął na siebie całą uwagę Niemców. Zginęli wszyscy na łąkach sieleckich. Żołnierze mojego stryja leżą tu na górce. A sam dowódca został zabrany przez rodzinę do Marcinkowic i został pochowany w województwie małopolskim – zaznacza.
– Mój tato tutaj zginął. Miał 22 lata – wspomina z kolei Józefa Miszczyk.
– Tato został rozstrzelany. Babcia pokazywała mi koszulę, w której przywieźli jego ciało. Była przestrzelona w 22 miejscach. Cała zakrwawiona, jak sito – mówi Józefa Miszczyk.
Mszę świętą w intencji poległych i pomordowanych w skalbmierskiej kolegiacie odprawił ksiądz Marian Fatyga.
Po nabożeństwie uczestnicy uroczystości przeszli na Cmentarz Wojskowy, gdzie spoczywają żołnierze, którzy polegli w bitwie o Skalbmierz. Potyczka zakończyła się zwycięstwem partyzantów, choć 6 sierpnia hitlerowcy ponownie przejęli Skalbmierz.