O 17.00, w godzinę „W”, o której 76 lat temu wybuchło Powstanie Warszawskie, w całej Polsce rozległ się dźwięk syren w hołdzie uczestnikom zrywu. Na minutę na ulicach przystanęli przechodnie, zatrzymały się samochody.
W obchody upamiętniające ten największy zryw niepodległościowy Armii Krajowej i największą akcję zbrojną podziemia w okupowanej przez Niemców Europie włączyło się wiele miast regionu świętokrzyskiego.
KIELCE
O godzinie 17.00, w godzinie „W”, uznawanej za moment rozpoczęcia Powstania Warszawskiego, w Kielcach zawyły syreny. W ten sposób mieszkańcy miasta uczcili tych, którzy 76 lat temu przelali krew za Ojczyznę.
Główne uroczystości odbyły się przed pomnikiem Harcerzy Poległych za Ojczyznę na skwerze Szarych Szeregów. Wzięły w nich udział przedstawiciele władz miasta, województwa, poczty sztandarowe, kompania honorowa Wojska Polskiego oraz parlamentarzyści ziemi świętokrzyskiej.
Przy rondzie Giedroycia policja wstrzymała czasowo ruch, a przy dużym transparencie z napisem „Kielce pamiętają” odpalono biało-czerwone race.
Odśpiewano „Mazurka Dąbrowskiego”, wciągnięto flagę na maszt, były też apel pamięci i salwa honorowa, przemówienia, złożenie kwiatów oraz odegranie pieśni reprezentacyjnej Wojska Polskiego.
Wręczono również Medale za Zasługi dla Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej. Trafiły one do rąk: podporucznik Zofii Majchrzyk, Ewy Drożdżał – Świętokrzyskiego Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego w Kielcach, Jarosława Machnickiego – dyrektora Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach oraz Dariusza Skiby – burmistrza miasta i gminy Bodzentyn.
Lider świętokrzyskich struktur Prawa i Sprawiedliwości, poseł Krzysztof Lipiec powiedział, że uczestnictwo w uroczystościach to nasza narodowa powinność.
– Gromadzi tu nas pamięć o naszych polskich bohaterach, którzy oddali życie za wolną, niepodległą Ojczyznę. To oni są zwycięzcami, bo mimo że powstanie zakończyło się dla nich tragicznie, to utorowali nam drogę do wolności. Ich wielkie dzieło nie poszło na marne – powiedział poseł Lipiec.
Obecna była też porucznik Krystyna Jopowicz, która brała udział w Powstaniu Warszawskim. Obchody były dla niej bardzo dużym przeżyciem. Jak sama mówi, uczestników powstania z roku na rok jest coraz mniej.
– Spotkanie z tymi ludźmi jest ogromną radością dla mnie. Nie wolno mi było zamieszkać w Warszawie, jak wróciłam z obozu po powstaniu. Wyszłam tam za mąż, a ponieważ mąż był z Kielc, przyjechałam tutaj i zostałam kielczanką – wspomina.
Oprócz Krystyny Jopowicz w kieleckich uroczystościach wzięli udział inni uczestnicy Powstania Warszawskiego – Jerzy Zawadzki i Krystyna Eubich.
Senator Krzysztof Słoń stwierdził, że Powstanie Warszawskie skazane było na klęskę, ale paradoksalnie przerodziło się w zwycięstwo.
– To było wielkie wydarzenie, które pozwoliło uwierzyć, że stać nas na wolne, niepodległe państwo. Nasze wolne pokolenie mogło wyrosnąć na krwi tamtych bohaterów, tych setek tysięcy ludzi, którzy nie bacząc na utratę życia, poszli do powstania, widząc w tym wielki, zbiorowy obowiązek – zaznaczył.
Andrzej Bętkowski, marszałek województwa świętokrzyskiego nie ma wątpliwości, że ten zryw był potrzebny.
– Jeżeli zapytać te osoby, a są takie dziś wśród nas, które brały udział w powstaniu, to odpowiedź może być tylko jedna. Ten wysiłek miał sens, bo dzięki ich wysiłkowi, jesteśmy teraz w wolnym kraju i możemy cieszyć się wolnością – podkreślił.
Rafał Nowak, wicewojewoda świętokrzyski zaznaczył, że wydarzenia sprzed 76 lat są w sercu każdego z nas.
– Wydawało się, że to powstanie się nie udało, ale dzięki temu zrywowi jesteśmy tym, kim jesteśmy. To właśnie ten zryw ukształtował naszą świadomość i jest w sercu każdego Polaka, o czym świadczy fakt, że 1 sierpnia o godzinie 17.00 każdego roku cała Polska staje, oddając cześć powstańcom – dodał.
W kieleckich uroczystościach wzięło udział wielu mieszkańców Kielc, którzy ze wzruszeniem opowiadali o bohaterstwie Polaków.
– Powstanie skończyło się tragicznie, ale ci, którzy przeżyli, dążyli do wolnej Polski. To wzruszający i jednocześnie przerażający moment. Nasza historia jest tragiczna – mówili ze łzami w oczach kielczanie.
Obchody 76. rocznicy Powstania Warszawskiego poprzedziła msza święta w intencji poległych za Ojczyznę, która została odprawiona w kościele garnizonowym.
BUSKO-ZDRÓJ
W Busku-Zdroju uroczystości z okazji 76. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego odbyły się w pobliżu budynku Galerii „Zielona” – dawnej Wilii Polonia. Mimo epidemii koronawirusa mieszkańcy oddali hołd bohaterom, którzy walczyli i oddawali swoje życie za Ojczyznę.
Równo o godzinie 17.00 dźwięki syreny przypomniały godzinę „W”. Następnie minutą ciszy została uczczona pamięć poległych i pomordowanych.
Podczas uroczystości członkowie buskiego Stowarzyszenia Pro Memoria tradycyjnie wystąpili w mundurach historycznych, jak również zaprezentowali wyposażenie i broń, której używano podczas Powstania Warszawskiego.
Mariusz Korzeniowski ze stowarzyszenia zaznacza, że mało jest rzeczy, które by mogły dzisiejszego człowieka wzruszyć, sprawić, by choć na chwilę przestał pędzić i zatrzymał się. Dodaje, że jakiś czas temu czytał książkę „Kolumbowie” napisaną przez Romana Bratnego. Jak mówi, dziś to powieść klasyczna, pokryta patyną czasu, ale jest w niej fragment szczególny.
– Opisuje powstańca, który widzi leżący na bruku krzyż, a na nim postać ukrzyżowanego Chrystusa. Ten zwraca się do Boga z wyrzutem, pretensjami, żalem. Mówi „Boże umarłeś za cały świat, a ja jestem gotowy umrzeć za każdego kolegę”. To pokazuje, w jaki sposób ci ludzie myśleli, jak mocno jesteśmy dzisiaj mocno związani z tamtymi czasami – zaznacza.
Andrzej Materek ze stowarzyszenia przypomniał o jednym z tragiczniejszych epizodów obrony miasta z tamtego okresu.
Jak mówi, 13 sierpnia 1944 roku w godzinach rannych dwa niemieckie czołgi ostrzelały z placu zamkowego polskie pozycje w dzielnicy Podwale. Zaraz po tym zza czołgów wyłonił się niewielki pojazd, który ruszył wprost na bronioną przez powstańców barykadę. Na szarżującą maszynę natychmiast poleciały butelki z benzyną.
– Powstańcy szybko ugasili maszynę. Jednak polskich żołnierzy zaskoczył fakt, że zdobyty pojazd nie przypominał żadnego znanego im niemieckiego wozu bojowego. Dowódca nakazał swoim żołnierzom zachować ostrożność i trzymać się z daleka od pojazdu, dopóki nie zostanie on zbadany przez oddział saperów – opowiada.
Dodaje, że w międzyczasie inna grupa powstańców prawdopodobnie z oddziałów zmotoryzowanych przejęła pojazd.
– Zdobyty przez Polaków transporter, o czym powstańcy nie wiedzieli, przewoził pół tony materiału wybuchowego. Żołnierz prowadzący pojazd, nieświadomie uruchomił jedną z dźwigni, w wyniku czego nastąpił potężny wybuch. Zginęło ponad 300 osób, kilkaset odniosło rany – dodaje.
Przypomina, że największe straty poniosła kompania orląt, tracąc jednorazowo 80 ludzi, a szczątki rozerwanych ofiar znajdowano na sąsiednich ulicach. Przy wybuchu kontuzjowany został dowódca Armii Krajowej – generał Tadeusz Komorowski. Z ponad 300 zabitych udało się zidentyfikować tylko 1/3.
Jak mówi, wydarzenie jest znane mylnie jako wybuch czołgu-pułapki, choć pojazd ten nie był czołgiem, a Niemcy żadnej pułapki w nim nie zainstalowali.
Podczas uroczystości z balkonu Galerii Zielonej zabrzmiała wiązanka pieśni patriotycznych.
KOŃSKIE
Na koneckim Rynku punktualnie o godzinie 17.00 rozbrzmiały syreny strażackie. Wokół kolegiaty p.w. św. Mikołaja ustawiła się kolumna wozów strażackich, pododdziały strażaków z OSP, młodzi strzelcy i harcerze. Policja wstrzymała ruch wokół Rynku, aby uczcić 76. rocznicę Powstania Warszawskiego. Corocznym widowiskiem jest odpalenie rac na głównej ulicy miasta przez kibiców Widzewa.
Na skwerze zgromadziło się wielu mieszkańców Końskich, w tym rodziny z dziećmi. Pan Sebastian, który przyszedł z synem podkreśla, że obchody rocznicowe tamtych wydarzeń są pretekstem do przypominania powstańców i ich czynów.
– Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które może na żywo rozmawiać z powstańcami, z ludźmi, którzy walczyli w II wojnie światowej. Warto przekazać następnym pokoleniom ich opowieści i czyny – mówi.
Wielu mieszkańców podkreślało, że sobotnie widowisko to żywa lekcja historii dla najmłodszych i moment jednoczący mieszkańców bez względu na poglądy.
– Trzeba pamiętać o ludziach, którzy zginęli dla nas. Mamy dzieci, wnuki, chcemy im przekazać, że należy pamiętać – mówi pani Bożena.
– Należy uczcić pamięć powstańców bez względu, po której stronie teraz jesteśmy – dodaje pan Kamil.
Następnie przedstawiciele Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej zapalili znicze wraz z przedstawicielami miasta i gminy oraz harcerzami.
OSTROWIEC
Do zaskakującego i interesującego spotkania doszło w Ostrowcu Świętokrzyskim. Tuż po godzinie 17.00, po minucie ciszy upamiętniającej walczących w Powstaniu Warszawskim, na płycie Rynku zjawił się jeden z powstańców.
Andrzej Jachymczyk ps. „Azjata” w czasie powstania był w zgrupowaniu „Żyrafa 2” na Żoliborzu, pluton 227, należał do harcerskiego plutonu „Szarych Szeregów”. W 1944 roku miał zaledwie 15 lat. Zgromadzonym na Rynku ostrowczanom mówił, że powstanie było bardzo ciężkie.
– Myśmy oczekiwali jakiegoś powstania, jakiegoś ruchu, bo Niemcy byli już nie do wytrzymania w ostatnich dniach przed samym powstaniem. W moim oddziale najstarszy był dowódca. Miał 18 lat – mówi Andrzej Jachymczyk.
W Ostrowcu Świętokrzyskim żywy znak Polski walczącej tworzono po raz szósty, ale po raz pierwszy to wydarzenie miało tak znamienitego gościa. Wiele osób, starszych i młodszych, z zainteresowaniem słuchało opowieści powstańca. Jak mówią, o historii należy pamiętać.
– Żeby ta pamięć o osobach, które brały udział w Powstaniu Warszawskim nie zginęła. Bo jeśli my zapomnimy, to już nikt nie będzie pamiętał – mówią uczennice jednej z ostrowieckich klas mundurowych.
Michał Ślusarz, prezes Ostrowieckich Patriotów mówi, że dla każdego ta rocznica jest indywidualnym przeżyciem.
– Są też ludzie, którzy mieli w rodzinie powstańców, żołnierzy, którzy w ogóle walczyli podczas wojny i w ten sposób chcą oddać cześć. Dla mnie to też bardzo ważne, bo miałem ludzi w rodzinie, którzy zginęli z rąk Sowietów, do dziś nie zostali odnalezieni, ale brali udział w tej wojnie – mówi Michał Ślusarz.
W utworzeniu żywego znaku Polski walczącej jak co roku wzięli udział parlamentarzyści. Poseł Andrzej Kryj mówi, że w ten sposób oddaje hołd bohaterom.
– Po pierwsze, budujemy wspólnotę. Po drugie, pokazujemy, że te wydarzenia są dla nas ważne i o nich pamiętamy. Ważne jest też to, że przekazujemy tę pamięć młodym ludziom – mówi Andrzej Kryj.
Poseł Andrzej Kryj zauważył, że w Ostrowcu co roku 1 sierpnia pojawia się coraz więcej młodych osób. Z kolei senator Jarosław Rusiecki, nawiązując do słów Andrzeja Jachymczyka mówi, że powstanie było zrywem wszystkich Polaków, szczególnie tych młodych.
– To on wtedy miał 15 lat, czyli tyle, co większość harcerzy, która dziś zgromadziła się na Rynku. W ogóle ta pamięć Polaków i starszych i młodszych jest czymś bardzo ważnym. To też zobowiązanie, aby wykonywać swoje obowiązki względem ojczyzny – mówi Jarosław Rusiecki.
PRZECZYTAJ ROZMOWĘ Z ANDRZEJEM JACHYMCZYKIEM PS. „AZJATA”
SANDOMIERZ
Symboliczny charakter miały uroczystości z okazji 76. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego w Sandomierzu. Ze względu na kilka przypadków koronawirusa stwierdzonych ostatnio w tym mieście, zdecydowano się na okrojoną formę obchodów. Ograniczyły się one do złożenia kwiatów przez kilka delegacji przy pomnikach 2. Pułku Piechoty Legionów i 4. Pułku Saperów. Nie było przemówień okolicznościowych.
W rozmowie z Radiem Kielce poseł PiS Marek Kwitek powiedział, że powstańcy podjęli walkę nie tylko w obronie Warszawy, ale też o niepodległość Polski i za to należy się im wdzięczność. Ich poświęcenie i heroizm przeszedł do historii. Potem Hitler kazał za to zrównać Warszawę z ziemią. Zginęło prawie 200 tys. żołnierzy i mieszkańców.
– Alianci nie pomogli, Stalin stał ze swoim wojskiem po drugiej stronie Wisły, jak również Armia Polska, ale polityka zwyciężyła. Zostaliśmy oddani pod dominację sowiecką. To był swego rodzaju akt ostatniej walki, który miał wykrzyczeć światu, że Polacy nie godzą się na utratę niepodległości, że chcą żyć w wolnym kraju – powiedział poseł Kwitek.
Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej stwierdziła, że zawsze, gdy słyszy syreny o godzinie „W”, ma łzy w oczach i dreszcz emocji. Jej myśli krążą wokół tych ludzi, którzy nie mieli dylematu i z potrzeby serca, ale też z potrzeby odpowiedzialności poszli do walki.
– Wiadomo, że powstanie miało swoje cele militarne i polityczne, wiadomo, że była to walka przeciw Niemcom, ale była to też walka o suwerenność i niezależność Polski, o utrzymanie wartości. Nie możemy dziś z naszej perspektywy wątpić w to, że ta decyzja była słuszna. Mit powstańczy w dużej mierze doprowadził nas do powstania „Solidarności” – dodała szefowa IPN w Kielcach.
Wyraziła też swoje ubolewanie nad tym, że o godzinie 17.00, gdy włączone były syreny w mieście, nie wszyscy zatrzymali się, aby oddać hołd powstańcom, jeździły samochody, obok uroczystości przechodziła grupa młodzieży, w ogóle nie zwracając uwagi na to, co się dzieje. Zdaniem naczelnik, wiele jeszcze trzeba zrobić, aby zmienić takie postawy.
Ppłk Arkadiusz Nenutil, dowódca 102. batalionu lekkiej piechoty w Sandomierzu powiedział, że jest dumny z tego i jako przedstawiciel WOT bierze udział w tych uroczystościach.
– Terytorialsi kultywują tradycje Armii Krajowej, dlatego starają się być wszędzie, gdzie przypominane są ich dzieje. Żołnierze z batalionu wzięli udział w ogólnopolskiej akcji pn. „Przelej krew za Powstańców Warszawskich”. Trzynaścioro żołnierzy oddało krew, w sumie około sześciu litrów. Ponadto przed 1 sierpnia żołnierze WOT posprzątali sześć mogił powstańców, znajdujących się w Sandomierzu, Ostrowcu i Zawidzy – dodał.
Burmistrz Marcin Marzec podziękował zebranym za to, że w tej szczególnej sytuacji epidemicznej, zdecydowali się oddać hołd powstańcom, poświęcić im parę minut.
– Powstanie Warszawskie to był trudny i okrutny czas, ale dzięki powstańcom żyjemy teraz w wolnym kraju – powiedział burmistrz.
W uroczystościach wzięli udział nieliczni mieszkańcy. Zachowując bezpieczne odległości pomiędzy sobą, przyglądali się symbolicznym obchodom.