Przedłużające się opady nie działają dobrze na uprawę ziemniaków, dodatkowo rośliny niszczy stonka – przyznają rolnicy i eksperci.
Po suchej wiośnie przyszły miesiące deszczowe, co powoduje występowanie chorób – mówi Piotr Witczak ze Świętokrzyskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Modliszewicach. W tym roku rolnicy przy łagodnej zimie wcześnie posadzili ziemniaki, ale mrozy w kwietniu spowodowały zniszczenia młodych roślin. Dodaje, że obecna aura powoduje także występowanie chorób:
– Już można zaobserwować tzw. czarną nóżkę, czyli chorobę łodyg, które gniją u podstawy i w ten sposób przerywa się transport asymilatów do bulwy. To choroba bakteryjna, na którą nie ma skutecznego lekarstwa, rolników obowiązuje higiena uprawy oraz wykorzystywanie zdrowych sadzeniaków – tłumaczy Piotr Witczak.
Pojawia się też zaraza ziemniaczana, z powodu której plantacje, które nie są chronione mogą obumierać. Wtedy trzeba przedwcześnie zbierać mniejsze plony. Pomóc mogą środki ochrony roślin, fungicydy. Przy obecnej pogodzie oprysk jest konieczny co dwa tygodnie. Uprawom zagraża także stonka ziemniaczana, która uodporniła się na większość preparatów – mówi Piotr Witczak.
– Na niektórych plantacjach po dwóch zabiegach stonka wciąż niszczy uprawy. Wycofano z użycia mocne środki chemiczne, a na obecnie stosowane – owady się uodporniły – wyjaśnia.
Stonka najbardziej niebezpieczna jest po wzejściu ziemniaka, ale jeszcze w lipcu może obniżyć plony.