Dwuosobowa rodzina straciła cały dobytek życia w pożarze, do którego doszło w Dobiesławicach w powiecie kazimierskim. Ogień strawił dom oraz jego wyposażenie, m.in. meble, ubrania, sprzęt AGD i RTV.
Jak informuje Marcin Żarek, zastępca komendanta powiatowego straży pożarnej w Kazimierzy Wielkiej, do akcji wysłano osiem zastępów państwowej i ochotniczej straży pożarnej. Dodaje, że kiedy ratownicy przyjechali na miejsce cały murowany parterowy dom był już w ogniu. Przyczyną pożaru było zwarcie w instalacji elektrycznej.
Budynek nie nadaje się do zamieszkania. Strażacy wstępnie oszacowali straty na 200 tysięcy złotych. Dziś na miejsce udał się także Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Pani Helena, właścicielka domu, nie wie jak i kiedy doszło do pożaru. Jak mówi, w tym czasie była na działce. Wchodząc na podwórko zauważyła dym. Jak mówi, otworzyła drzwi, ale duże zadymienie nie pozwoliło jej już wejść do środka. Podkreśla, że wraz z mężem stracili dorobek całego życia.
– Nie mamy nic. Zostaliśmy tylko z tym, co mamy na sobie. Mąż jest w pożyczanym ubraniu. Wszystko się spaliło. Dokumenty, pieniądze – zaznacza.
Nie chcą nic. Chcą jedynie jak najszybciej odbudować dom. W ciężkiej sytuacji pomagają im sąsiedzi. W rozmowie z Radiem Kielce podkreślali, że to normalne, że w takim nieszczęściu trzeba sobie pomagać. Jednocześnie zaznaczają, że to ogromna tragedia. To jak dodają, rodzina, która we wsi społecznie się udziela.
– Każdy z nas ma łzy w oczach. Każdy podchodzi do tego emocjonalnie. To co się stało, mogło dotyczyć każdego z nas. Dom musi zostać jak najszybciej odbudowany. Państwo na bieżąco remontowali dom. Niestety w kilka godzin wszystko poszło z dymem – ubolewają.
Edward Krupa, wójt gminy Bejsce, zaznacza, że rodzinie natychmiast została zorganizowana pomoc doraźna. To zakup koców, kołder, podstawowych produktów żywnościowych.
– To już druga taka tragedia w naszej gminie. Spaliło się wszystko co przez lata ci państwo sobie wypracowali. Zapewnimy wsparcie również finansowe – zaznacza.
Ewelina Czyżewska, kierownik OPS, mówi, że przede wszystkim zakupiono niezbędne leki, ponieważ poszkodowani to starsze osoby.
– Jesteśmy w stałym kontakcie z rodziną. Rodzinę objęliśmy także pomocą psychologiczną. Staramy się robić co w naszej mocy – dodaje.
Dorota Gruszka ze Stowarzyszenia Widzieć Dobro zaznacza, że już wczoraj została zorganizowana zbiórka rzeczy na stronie internetowej instytucji. Tam jak dodaje, podany jest numer telefonu, gdzie można uzyskać informacje o potrzebnej pomocy.
– Odzew ludzi był fantastyczny. Dzisiaj zawieźliśmy rodzinie artykuły higieniczne, odzież, obuwie, kołdry, poduszki. W dalszej kolejności chcemy zorganizować zbiórkę pieniężną, mebli, sprzętu AGD – dodaje.
Również we wsi organizowana jest zbiórka, aby rodzina mogła jak najszybciej odbudować dom. Obecnie pogorzelcy mieszkają w tzw. letniej kuchni, w pomieszczeniu obok spalonego budynku.
Strażacy ugasili pożar po godzinie 20, następnie zajęli się rozbiórką elementów konstrukcji zniszczonych przez ogień. Podczas akcji gaśniczej doszło także do wypadku. Jeden ze strażaków jednostki ratowniczo-gaśniczej przewrócił się na schodach. Z urazem kolana został przewieziony do szpitala w Busku-Zdroju.