Węgierska zupa rybna, jesiotr z mango i chilli, a na deser ciasto z rabarbarem – tak wyglądało menu prezydenta Andrzeja Dudy w gospodarstwie rybackim Stawy w gminie Imielno, gdzie głowa państwa zatrzymała się na obiad w trakcie wizyty w województwie świętokrzyskim.
– Dostaliśmy propozycję zorganizowania posiłku dla prezydenta i podjęliśmy się tego wyzwania – mówi Piotr Suchoń, właściciel gospodarstwa. Zaznacza, że wizyta prezydenta rozpoczęła się od powitania, a następnie podano obiad. Prezydentowi tak smakowały zupa i drugie danie, że nie był w stanie zjeść przygotowanego dla niego deseru.
Właściciel nie krył zadowolenia, tym bardziej, że Andrzej Duda przygotował dla nich pamiątkowe pisemne podziękowania, chwalił potrawy i okazał się przyjaznym człowiekiem.
– To bardzo pozytywny człowiek, inny niż w telewizji. Normalny facet. Wytłumaczyliśmy mu, jak hodujemy ryby, był tym szczerze zainteresowany, bo sam w młodości wędkował. Mówił, że chętnie by został, ale wzywały go obowiązki – opowiadał.
Prezydentowi towarzyszyła ochrona i grono najbliższych, w sumie 30 osób. Przed tym, jak potrawy trafiły na stół gości, ze względów bezpieczeństwa próbował ich pułkownik.
Na Andrzeja Dudę czekali nie tylko właściciele gospodarstwa, lecz także mieszkańcy miejscowości Stawy. Przywitali go przed wjazdem na posesję.
– Bardzo się cieszymy, że tu przyjechał, wystarczyło go zobaczyć choćby przez parę sekund. Zmokliśmy, czekaliśmy na niego kilka godzin, ale czego się nie robi dla prezydenta – mówili.
Po ponadgodzinnej wizycie w Stawach prezydent udał się na spotkanie z kielczanami.