Uzdrowisko Busko-Zdrój wznowiło przyjmowanie kuracjuszy. W pierwszej kolejności terapię rozpoczynają ci, którym w marcu epidemia przerwała lub nie pozwoliła w ogóle rozpocząć turnusu.
Wraz z łagodzeniem restrykcji związanej z epidemią koronawirusa do Buska zjeżdżają pierwsi kuracjusze.
Stopniowo i ostrożnie wraca też rzeczywistość sprzed pandemii – mówi Wojciech Lubawski prezes uzdrowiska.
– Ze względu na obostrzenia, dziennie może zostać przyjętych 100 osób. Podchodzimy do tego poważnie i staramy się zabezpieczyć ich maksymalnie. Ludzie muszą mieć do nas zaufanie - zaznacza.
Gerard Jakubowski z działu marketingu Uzdrowiska Busko-Zdrój S.A podkreśla, że wraz z przyjazdem kuracjuszy wdrożone zostały procedury bezpieczeństwa i środki ostrożności. Dodaje, że przy przyjęciu przeprowadzany jest pogłębiony wywiad epidemiologiczny, kuracjusze wypełniają ankiety, mierzona jest temperatura.
Pacjenci na zabiegi zgłaszają się na konkretną godzinę. Jeśli chodzi o przestrzeń jadalną, została zwiększona liczba godzin, w których wydawane są posiłki. Dzięki temu na jadalni przebywa jednocześnie mniej osób.
Kuracjusze cały czas będą monitorowani poprzez specjalistów z zakresu epidemiologii.
Mieszkańcy podkreślają, że dzięki obecności gości miasto znów zacznie tętnić życiem. Jak mówią, przez trzy miesiące sanatoria, deptak, ale i buskie ulice świeciły pustkami. Liczą, że w mieście rozkwitnie życie kulturalne, ożywi się nie tylko ruch turystyczny, ale przede wszystkim handel.
Przed rozpoczęciem działalności testy ma obecność koronawirusa przeszło 500 pracowników uzdrowiska.
Badania przed przyjazdem muszą także obowiązkowo przechodzić kuracjusze.
W poniedziałek Sanatorium Maroni ma przyjąć 37 osób na tzw. rehabilitację ogólnoustrojową. Z kolei 24 czerwca do Marconiego ma przyjechać 32 kuracjuszy oraz 21 osób do Wilii Zielona. Zaś w szpitalu uzdrowiskowym Krystyna znajduje się 34 pacjentów.