Dziś Boże Ciało, uroczystość znana od początku chrześcijaństwa, ale obchodzona dopiero od czasów średniowiecza. W Kościele ma wyjątkowo świąteczny charakter, lecz niezwykle ważny wymiar ma także w kulturze ludowej.
Głównym punktem obchodów Bożego Ciała jest uroczysta procesja do czterech ołtarzy, która przechodzi ulicami miast lub miejscowości. Jak zauważa doktor Małgorzata Imiołek, etnograf z Muzeum Wsi Kieleckiej, to tradycja niezmienna od stuleci.
– Procesja, czyli wspólnota, która może się pokazać, bo wychodzi z kościoła, maszeruje ulicami. Mówiąc współczesnym językiem, powiedziałabym, że jest to promocja tego święta, najlepsza z najlepszych jaka może być – podkreśla.
Zwyczaj obchodzenia świąt Bożego Ciała jest datowany na XIII wiek, kiedy to na Soborze Laterańskim IV (1215) przyjęto dogmat o transsubstancjacji, czyli przemianie chleba i wina w ciało i krew Chrystusa z zachowaniem ich naturalnych przypadłości, takich jak smak, wygląd czy forma – mówi doktor Alicja Trukszyn, etnolog, folklorysta z Działu Dziedzictwa Kulturowego Wojewódzkiego Domu Kultury w Kielcach.
– Bezpośrednią przyczyną ustanowienia święta były objawienia, jakich doznała przeorysza zgromadzenia augustianek w Mont Cornillon koło Liege, wówczas szesnastoletnia dziewczyna (później błogosławiona Julianna z Cornillon). Według źródeł historycznych, miało to miejsce około 1207 roku. Zgodnie z tradycją hagiograficzną, dopiero kilkanaście lat później, w 1245 roku, św. Juliannie ukazać miał się Chrystus, który w widzeniu domagał się ustanowienia święta Eucharystii na pierwszy czwartek po święcie Trójcy Przenajświętszej. Po tych zdarzeniach, biskup Robert ustanowił w 1246 roku święto Bożego Ciała, najpierw dla diecezji Liege. On też poprowadził pierwszą procesję ulicami miasta – wyjaśnia.
Potrzeba jednak było jeszcze kilkunastu lat i cudu, by Boże Ciało stało się świętem całego Kościoła. Cud eucharystyczny miał miejsce w Bolsenie (w środkowych Włoszech) w 1263 roku.
– W czasie jednej z mszy, podczas przemienienia, kapłan zauważyć miał, że z konsekrowanej hostii wprost na leżący na ołtarzu korporał zaczynały spadać krople krwi. Poplamiona krwią chusta została przesłana papieżowi Urbanowi IV, który w tym czasie przebywał w Orvieto w Umbrii. Urban IV, jak podaje przekaz historyczny, umieścił relikwię w tamtejszej katedrze i rozpoczął starania nad ustanowieniem święta Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa obowiązującego dla całego Kościoła katolickiego. Miało to miejsce 11 sierpnia 1264 roku na mocy jego bulli „Transiturus de hoc Mundo” – mówi doktor Alicja Trukszyn.
W Polsce, jako pierwszy, w 1320 roku biskup Nankier wprowadził Boże Ciało w diecezji krakowskiej. Jednakże za święto obowiązujące wszystkie diecezje polskie uznał je synod gnieźnieński z 1420 roku.
Ze świętem Bożego Ciała związana jest procesja eucharystyczna, która została wprowadzona dopiero w XV wieku. Jak mówi doktor Małgorzata Imiołek, te odbywające się w Polsce miały ogromny rozmach.
– Początkowo, w większych miastach: Krakowie, Warszawie to były bardzo wystawne pochody, bo brali w nich udział królowie, przedstawiciele wszelkich warstw społecznych, bo i bractwa rzemieślnicze i żołnierze w odświętnych mundurach i włościanie, którzy zjeżdżali na procesję. Procesji niemal do końca XVIII wieku towarzyszyły przeróżne pokazy parateatralne, podczas których przedstawiano jakieś wydarzenia biblijne, z Nowego Testamentu, ale też historyczne, jak na przykład wiktorię wiedeńską – opisuje.
Nie brakowało strzałów, a w dawnej stolicy Polski procesji towarzyszyły pokazy z udziałem lajkonika krakowskiego. Kres tym zabawom położył biskup krakowski Józef Olechowski. Pochód lajkonika jednak zachował się do dziś i przechodzi ulicami Krakowa w pierwszy czwartek po Bożym Ciele.
Oprócz charakteru kościelnego, święto miało także ważny wymiar ludowy. Do dziś zachował się zwyczaj zabierania do domów zielonych gałązek z ołtarzy.
– Gałązki te miały chronić mieszkańców domostw przed nieszczęściami, zatykano je w rogach pól, by broniły przed uderzeniami piorunów, a kiedy zaczynało grzmieć, wrzucano te gałązki do ognia. Powstały dym miał rozganiać chmury burzowe – wyjaśnia doktor Alicja Trukszyn.
Magiczną moc miały także wianki, które do dziś są plecione z wonnych roślin, ziół. Jak zaznacza doktor Małgorzata Imiołek, wianki przygotowywano nie tylko na wsi, ale także w miastach.
– Powinna być ich liczba nieparzysta, od trzech nawet do dziewięciu. Były one święcone w różne dni. Pierwotnie było to w Boże Ciało, a potem zostawały na ołtarzu, gdzie „nabierały mocy” i były zabierane na koniec oktawy. Dziś święci się je w ostatni dzień oktawy Bożego Ciała. Te wianki nabierały mocy apotropeicznych, czyli ochronnych. Miały strzec przed złymi czarami, burzą, grzmotami, a nawet szkodnikami upraw polowych. Miały także charakter leczniczy – podkreśla.
Kwiaty, a dokładnie ich płatki, wykorzystywane są do sypania przed procesją. Są jednak miejsca w Polsce, gdzie układa się dywany kwiatowe, by ksiądz z Najświętszym Sakramentem mógł po nich przejść. Miejscowością, która słynie z takich kwietnych kobierców jest Spycimierz w województwie łódzkim.
Doktor Alicja Trukszyn zauważa, że zachowały się do dzisiaj przysłowia związane z tym świętem: „Boże Ciało – skocz do wody śmiało”, „Dzień Bożego Ciała pogodny dobry urodzaj znaczy” lub „Na Boże Ciało siej proso śmiało”.