Po raz kolejny płonęło składowisko odpadów w Fałkowie. To już 11 pożar w tym miejscu. Sytuacja jest opanowana, ale składowisko wciąż stanowi duży problem dla mieszkańców.
Jak mówi Grzegorz Zganiacz komendant gminny Ochotniczej Straży Pożarnej w Fałkowie, o wybuchu ognia zawiadomił ratowników stróż dyżurujący na składowisku.
– Szybkie wykrycie zarzewia umożliwiło sprawną akcję. Z wnętrza hałdy wydobywał się dym. Kamera termowizyjna wskazywała wysoką temperaturę sięgającą – 220 stopni Celsjusza, więc podjęto działania zmierzające do stłumienia pożaru. – mówi strażak.
Właściciel składowiska Robert P., usłyszał już prokuratorskie zarzuty przyjmowania i składowania odpadów, wbrew warunkom określonym w pozwoleniu. Zdaniem śledczych, odpady były narażone na bezpośrednie oddziaływanie czynników atmosferycznych, co skutkowało ich pięciokrotnym samozapłonem. Pożar zagrażał życiu i zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach.
Sprawę wysypiska bada też Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Jak informuje Witold Bruzda, dyrektor instytucji, badaniu poddano wodę spływającą ze składowiska po ostatnich pożarze. Wstępne wyniki wykazują odchylenia od normy w dwóch wskaźnikach.
– W parametrach przewodności elektrycznej i chemicznego zapotrzebowania na tlen nastąpiły wyraźne przekroczenia, co wskazuje to na to, że woda z odpadów wypłukała jakieś zanieczyszczenia. Wyniki badań nie mówią o konkretnych substancjach – zaznacza Witold Bruzda.
Jak dodaje dyrektor WIOŚ, wykonano również badania gleby, aby potwierdzić lub wykluczyć, czy woda zanieczyszcza glebę i czy istnieje zagrożenie skażenia wód gruntowych. Badania wykonuje laboratorium Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Warszawie, a ich wyniki zostaną przekazane do Kielc.