W Miedzianej Górze odbyła się dziś uroczystość upamiętniająca śmierć podporucznika Zbigniewa Kruszelnickiego „Wilka”.
Obchody rocznicowe zorganizowano przy pomniku usytuowanym w miejscu, gdzie doszło do próby zdobycia niemieckiego samochodu wojskowego 5 czerwca 1944 roku.
– Była to kolejna brawurowa akcja młodego dowódcy oddziału dywersyjnego, niestety zakończona niepowodzeniem – zginał on i dwaj jego żołnierze – przypomniał prezes Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych Jodła, Dionizy Krawczyński.
Zbigniew Kruszelnicki pamiętany jest także z akcji na stacji Herby, gdzie zdobył 30 tys. sztuk amunicji i z Niewachlowa, podczas której odbił grupę jeńców radzieckich. Niezwykle spektakularną była także akcja z 13 marca 1944 roku, kiedy to Kruszelnicki wraz z trzema swoimi kolegami przebrali się w mundury niemieckich żołnierzy i prowadzili jakoby aresztowanych 9 innych partyzantów. Na ulicy Karczówkowskiej uprowadzili ciężarówkę i porwali z ulicy 9 hitlerowców. Zasłynął jednak wyczynem na Czerwonej Górze, gdzie razem z oddziałem przechwycił broń, aparat fotograficzny i – co najważniejsze – listę ponad 220 osób przeznaczonych do aresztowania.
W uroczystości, która zgromadziła kilkadziesiąt osób, wzięła również udział Izabela Duda reprezentująca Szkołę Podstawową nr 18 w Kielcach, której Kruszelnicki jest patronem. Powiedziała, że jego postać przybliżana jest dzieciom od najmłodszych lat, jego sylwetkę uczniowie poznają już w zerówce.
W 1945 roku zwłoki Zbigniewa Kruszelnickiego zostały ekshumowane z Miedzianej Góry i pochowane na Cmentarzu Starym w Kielcach. W 2005 r. szczątki jego i jego towarzyszy przeniesiono i pochowano ze wszystkimi należącymi się im honorami na Cmentarzu Partyzanckim w Kielcach.
Trzy lata temu o Zbigniewie Kruszelnickim nakręcono film dokumentalny, choć był idealną postacią na bohatera filmu akcji. Był niedościgniony w pomysłach i sprycie. To autor ryzykownych, a nawet szalonych akcji rozbrojeniowych. „Wilk” doskonale posługiwał się językiem niemieckim, francuskim i rosyjskim. Dowodził kieleckim oddziałem partyzanckim zaledwie przez 4 miesiące, a już zdążył okryć się legendą. Gdy zginął miał zaledwie 22 lata.