– Uważam, że mam w sobie dużo dziecka. Gdybym go nie miał, nie mógłbym robić tego, co dziś robię – mówi Michał Lach z Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach. To on kryje się pod pseudonimem Pan Zaradny.
– Pomysł na tę postać narodził się przy okazji przygotowywania wystawy „Zatkało kakao”, która odnosiła się przede wszystkim do emocji związanych z dzieciństwem w PRL-u. Trudno mówić o tym okresie, nie wspominając o Adamie Słodowym, twórcy programów i autorze książek o majsterkowaniu – zauważył Przemysław Krystian z Muzeum Zabawek i Zabawy.
– Stwierdziliśmy, że warto zrobić zajęcia praktyczne dla dzieci, żeby pokazać im możliwości tworzenia i naprawiania zabawek, i w ten sposób właściwie budzić w nich na nowo kreatywność, bo myślę że dzisiaj dzieciom jest szczególnie potrzebna umiejętność racjonalnego podejścia do rzeczywistości, ale też umiejętność wykorzystania tego, co jest wokół, aby stworzyć coś nowego. To przyda się także dorosłym - zaznaczył.
Rolę Pana Zaradnego otrzymał Michał Lach.
– W tym co robię, niezwykle ważna jest wyobraźnia, pasja, ale liczy się też zainteresowanie różnymi dziedzinami. Staram się także być sumienny, żeby to, co powstanie było ładne, precyzyjne, estetyczne - wyjaśnił.
Z rolek z papieru toaletowego potrafi wyczarować ruszającego się węża albo przybornik na biurko w kształcie myszy. Z kolorowych papierków i patyczków po lodach tworzy praktyczne zakładki do książek, a z małych jajek-niespodzianek diabelski młyn albo zwierzątka. Pomysłów nie brakuje.
Talent plastyczny zdradzał już od najmłodszych lat.
– Od dziecka wiedziałem, że będę plastykiem. Nawet w podstawówce mówili na mnie Plastuś, bo miałem w piórniku, takim drewnianym, rozsuwanym, oprócz długopisu, ołówka, gumki i linijki, małego, około 5-centymetrowego, samodzielnie przeze mnie wykonanego, Plastusia z plasteliny – mówił.
Kontynuacja nauki w kieleckim „Plastyku” było dla niego naturalną decyzją. Wybrał dawne techniki malarskie i pozłotnicze. Kolejnym krokiem była Akademia Sztuk Pięknych we Wrocławiu, gdzie był na wydziale malarstwa i rzeźby, w katedrze rzeźby.
– Moim profesorem był osobisty uczeń Ksawerego Dunikowskiego, pan Jacek Dworski. Byłem w pracowni małych form rzeźbiarskich, co poniekąd teraz się sprawdza – mówi Michał Lach, wskazując na małe, wykonane przez siebie zabawki.
Od dzieciństwa interesowało go dosłownie wszystko, chętnie sięgał do encyklopedii. Miał też smykałkę do majsterkowania i konstruktorskie zacięcie.
– Miałem to szczęście, że miałem klocki lego. Tata mi je kupił wtedy jeszcze w Pewexie, za takie bony, jak można zobaczyć u nas na wystawie. Z tych klocków był wykonany helikopter, składał się z licznych elementów, ale po 2-3 razach potrafiłem go już samodzielnie złożyć – wspominał.
Pewnego razu, podczas nieobecności rodziców, postanowił się też zmierzyć z nowym zegarkiem taty. Rozkręcił czasomierz na najmniejsze elementy, ale zanim go skręcił w całość, rodzice wrócili do domu.
– Tata kazał mi to zostawić, ale ja wiem, że dałbym radę złożyć ten zegarek – śmieje się.
Dziś tą swoją pasję do tworzenia stara się przekazywać dzieciom, w to co robi, wkłada dużo serca. Przyznaje, że choć ma 41 lat, ma w sobie dużo z dziecka.
– Często słyszę, że jestem jednym dużym dzieckiem. Nawet znajomi mówią do mnie nie Michał, tylko Michaś. Uważam, że mam w sobie dużo dziecka, ale myślę, że gdybym go nie miał, nie mógłby robić tego co robię i nie byłbym tu, gdzie jestem – podkreślił.
Pan Zaradny co tydzień, w środę na facebooku i na stronie internetowej Muzeum Zabawek i Zabawy pokazuje nowe zadanie.
Oprócz roli Pana Zaradnego Michał Lach zajmuje się także naprawianiem zabawek, które są lub trafiają do muzealnych zbiorów.
Jego prace można podziwiać zaglądając również na youtube Teatru Lalki i Aktora „Kubuś” w Kielcach. Prezentowany jest tam cykl „Pewnego razu w kamienicy”, w którym historie bohaterów sprzed 100 lat wymyśla Ewa Lubacz, prywatnie żona Michała Lacha. On sam zajmuje się scenografią i postaciami. Choć całość wykonana jest tektury, jest niezwykle kunsztowna i dopracowana.