Pracownicy skansenu w Tokarni remontują dachy na zabytkowych obiektach. Podstawowym budulcem krytych strzechą budynków jest słoma, którą pracownicy skansenu pozyskują samodzielnie.
Jakub Czaplarski, kierownik Parku Etnograficznego w Tokarni mówi, że jest to swego rodzaju doświadczenie.
– W zeszłym roku rozpoczęliśmy eksperyment, bo tak to traktowaliśmy. Część naszych pól, których mamy około 3 hektarów obsialiśmy żytem, licząc, że wzejdzie na tyle wysokie, że pozwoli pozyskać snopki, które później staną się wykrętami. Udało się. Po żniwach okazało się, że mamy ponad 2 tys. snopków. Część z nich już wykorzystaliśmy. Prawie połowa tego materiału, którego udało się zebrać, została wbudowana w jedną ze stodół. Teraz mamy nadzieję, że uda nam się skorygować trzy kolejne dachy – zagrody z Kaliny i dwa obiekty na sektorze lessowym – wyjaśnia.
Ile budulca będzie potrzebne? To się dopiero okaże.
– Tak naprawdę po demontażu tej części, która wymaga naprawy, będziemy wiedzieć, ile tego materiału będzie nam potrzeba – tłumaczy Jakub Czaplarski.
Dlatego wszyscy w skansenie liczą na tegoroczne plony. Czuwa nad nimi Jarosław Skarbek, kierownik działu zieleni w Parku Etnograficznym w Tokarni. Wyjaśnia on, że do wykonywania wykrętek do poszyć dachowych wykorzystuje się słomę z żyta. Podkreśla jednak, że dziś słoma ta jest dużo słabsza.
– Dzisiejsze żyto różni się od żyta z dawnych lat, kiedy na porządku dziennym było pokrywanie chałup strzechą. Dawniej zboża były wytrzymalsze genetycznie, wytrzymywały około 60 lat. Obecnie są delikatniejsze, wytrzymują 8-10 lat. Najlepsze jest żyto z upraw ekologicznych, z małą zawartością azotu. Wtedy ta słoma jest trwalsza – dodaje Jarosław Skarbek.
Żyto musi też zostać staranie wymłócone. Ziarno kiełkujące na dachu mogłoby uszkodzić pokrycie. Oczywiście podczas młócenia trzeba było też uważać, by nie zniszczyć słomy.
Tak przygotowanym surowcem zajmuje się ekipa pod wodzą Szymona Żmijewskiego, kierownika działu technicznego Parku Etnograficznego w Tokarni. Przyznaje on, że słoma jest jednym z podstawowych budulców dachów w skansenie.
– Przy prawidłowym kryciu i odpowiednim wykonaniu mogła wytrzymać od 20 do 30 lat. Oczywiście w tym czasie trzeba było wykonywać drobne naprawy. Słoma chroni nie tylko przed deszczem i wiatrem, ale też ma znakomite właściwości termoizolacyjne – mówi.
Ze słomy wykonuje się wykrętki. W zależności od sposobu łączenia snopków, są dwa rodzaje wykretek – głowacze i zakłosaki.
– Już po związaniu takiego snopka, którego wielkość pozwala na objęcie go przez ręce dorosłego mężczyzny i obrócenie go o 360 stopni, snopek ten jest wygrabiany, żeby pozbyć się z niego połamanej słomy – tłumaczy Szymon Żmijewski.
Dobry dach ma strzechę grubości około 30 centymetrów. Kładzie się ją na dwa sposoby – na gładko (z głowaczy) i w schody (z zakłosaków).
W skansenie w Tokarni jest ponad 40 obiektów krytych strzechą. Największy z tych nich, stodoła z Radkowic, ma powierzchnię dachu 560 metrów kwadratowych, a łącznie ta powierzchnia dachów słomianych to ponad 6,5 tys. metrów kwadratowych.
Prace związane z odnawianiem pokrycia cały czas trwają, więc mogą się na nie natknąć osoby, które będą zwiedzały Park Etnograficzny w Tokarni. Skansen jest już otwarty dla zwiedzających.