Kożuch z jagnięcej skóry, to jedyna pamiątka, która pozostała po żołnierzu niezłomnym. Tadeusz Bartosiak ps. „Wilk” to partyzant walczący w szeregach Armii Krajowej w okolicach Piotrkowa Trybunalskiegio i Końskich. Został zamordowany przez UB po II wojnie światowej. Do dziś nie udało się odnaleźć ciał „Wilka” i jego narzeczonej Stefanii Firkowskiej ps. „Feluś”.
Tadeusz Bartosiak w walce z Niemcami dowodził m.in. oddziałami „Grom” i „Błyskawica.” Latem 1944 r. weszły one w skład 25. Pułku Piechoty AK. Wtedy poznał Stefanię Firkowską. Po wojnie zaangażowali się w walkę z okupantem sowieckim. Regionalista Marek Kozerawski opowiada, że „Feluś” i „Wilk” chcieli się pobrać.
– Zapałali do siebie miłością. W 1946 postanowili wziąć ślub, w związku z czym się ujawnili. Zapowiedzi odbyły się w koneckim kościele – opisuje regionalista.
Tadeusza Bartosiaka poszukiwali funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa i ORMO. W końcu udało się go namierzyć w miejscowości Majowa Góra, gdzie podczas obławy żołnierz zginął. Niedługo po obławie, w niewyjaśnionych okolicznościach zniknęła też narzeczona Stefania Firkowska.
Jeden z funkcjonariuszy ORMO, za zaangażowanie w obławę otrzymał kożuch po „Wilku”. Marek Kozerawski dotarł do mieszkańców Rogowa, którzy pamiętali ormowca.
– Wspominali, że latach 70. nosił kożuch i chwalił się, że zdobył go po bandycie „Wilku”. Jedni mu zazdrościli, inni się z niego śmiali – mówi regionalista.
Po odnalezieniu rodziny nieżyjącego już funkcjonariusza, rozpoczęto poszukiwania kożucha, które ostatecznie zakończyły się sukcesem. Jak wspomina Marek Kozerawski, elegancki i drogi jak na owe czasy kożuch był cennym łupem. Podkreśla przy tym, że znamienne jest działanie UB i brak szacunku dla zwłok.
– Nie potrafili nikogo uszanować. Do tej pory zwłok nie ma, nie wiadomo, gdzie został pochowany. Dbano o rzecz, a nie uszanowano ludzkich zwłok – dodaje.
Kożuch przeszedł renowację i trafił najpierw w ręce rodziny Tadeusza Bartosiaka, a potem do Muzeum im. Antoniego hr. Ostrowskiego w Tomaszowie Mazowieckim. Jak przyznaje Marek Kozerawski to jedna z niewielu pozostałości po żołnierzu.
Poszukiwaniem ciał żołnierzy niezłomnych w Końskich i okolicy zajmują się wolontariusze ze stowarzyszenia Libera ResPublica i Fundacji „Niezłomni”. W gminie Końskie trwają też prace komisji, której zadaniem jest stworzenie pomnika upamiętniającego żołnierzy niezłomnych.