Sezon na wędkę rozpoczął się na dobre. Na ryby wybierają się nie tylko pasjonaci, lecz także osoby, które szukają rodzinnej rozrywki na łonie natury.
– Łowieniem ryb zajmuję się już około 40 lat – mówi Stanisław Naporowski, prezes Gminnego Stowarzyszenia „Koła Wędkarskiego Fundament” w gminie Miedziana Góra.
Zdradza, że złapał bakcyla, gdy był małym chłopcem. Początkowo na ryby chodził głównie z bratem i tatą. Dziś łowi z kolegami z koła. Największą rybą, jaką udało mu się złowić, był 4,5-kilogramowy karp.
Kiedyś przemierzał całe województwo w poszukiwaniu najbardziej zarybionych miejsc. Dziś z wędką porusza się przede wszystkim po okolicznych stawach i zbiornikach.
– Najczęściej jeżdżę na Umer, ponieważ mieszkam w pobliżu. Czasami łowię ryby w zbiorniku w Strawczynie. Polecam też rzekę Czarną, która jest dość czysta z uwagi na to, że płynie po terenach leśnych – mówi wędkarz.
Zaznacza, że w całym województwie możemy złowić najbardziej pospolite ryby. W jego rejonach nie brakuje płotek. Jest też karp, amur, lin, sandacz i szczupak. Rzadziej trafiają się sumy.
Wśród miejsc polecanych przez miłośników wędkarstwa wymienia się rzeki – Pokrzywiankę, gdzie znaleźć można głównie sandacze i płocie oraz Białą Nidę, gdzie dominuje kleń, okoń i szczupak. Polecanym miejscem jest także zalew Brody, gdzie występuje wiele gatunków ryb, a wśród nich sandacze, karpie, szczupaki i liny.
Osoby, które chciałyby rozpocząć przygodę z wędkarstwem, mogą wybrać się najpierw do komercyjnych łowisk, bo w nich nie jest wymagana karta wędkarska. W takich miejscach wędkarze płacą za wstęp na prywatny teren, a połów mogą zakończyć zakupem zdobytych ryb.
Jerzy Ścisło, właściciel łowiska Wojciechów w powiecie kieleckim mówi, że wędkarzom udostępnia 11-hektarowy teren z sześcioma stawami.
– Pływają w nich niemal wszystkie ryby, które można spotkać w świętokrzyskich wodach. To płotki, okonie, karasie, leszcze, a przede wszystkim karpie, amury, sandacze, szczupaki, ale też sumy. Pojawia się nawet rzadko spotykany wiosłonos amerykański – wymienia.
Okazy, jakie można tu złowić, ważą nawet kilkadziesiąt kilogramów.
Jerzy Ścisło mówi, że na łowy coraz częściej wybierają się całe rodziny. Zwykle ojcowie próbują zaszczepić zamiłowanie do tej formy rekreacji u synów. Stanisław Naporowski dodaje, że wędka jest absolutnie dla wszystkich. Odnajdą się przy niej zarówno osoby poszukujące spokoju, jak i te, które lubią wrażenia. Mówi, że gdy wędka bierze, serce zawsze bije ciut szybciej.