Mniej komarów, więcej kleszczy. Susza sprawiła, że w świętokrzyskich lasach nie ma insektów, które zwykle o tej porze uprzykrzają nam wypoczynek na świeżym powietrzu. Trzeba jednak uważać na kleszcze, których w tym roku jest zdecydowanie więcej niż w ubiegłym.
– Ta pierwsza fala komarów, która powinna mieć teraz miejsce, w zasadzie nas omija – mówi Paweł Kosin z Nadleśnictwa Daleszyce. Jak podkreślił, powodem są rzadkie opady deszczu i związana z tym mała wilgotność w lasach.
– Jeśli popada deszcz, a na terenach zalesionych powstaną kałuże czy naturalne rozlewiska wody, to komary złożą w tych miejscach jajka i owady się wylęgną. Komary mogą więc w tym roku jeszcze nam dokuczyć – prognozuje Paweł Kosin.
Ponieważ nie było mrozów zimą, w lasach spotkamy więcej kleszczy.
– Populacja tych pajęczaków jest widocznie większa – przyznaje leśnik.
Dodaje, że obserwuje to na własnej skórze, ale też docierają do niego liczne sygnały od osób wybierających się do lasu na spacery. Kleszcze atakują ich częściej niż w poprzednich sezonach.
Najlepszą ochroną przed kleszczami jest właściwy ubiór – „na cebulkę”. Załóżmy do lasu kilka warstw odzieży, by stworzyć techniczną barierę dla pajęczaków. Po powrocie do domu należy dokładnie obejrzeć ciało, zwłaszcza w miejscach, gdzie występują cieńsze warstwy skóry – okolice pachwin, pod kolanami, w zgięciach łokci czy za uszami. Paweł Kosin radzi też, by w razie przebicia się kleszcza w głąb skóry, jak najszybciej go usunąć. Można to zrobić za pomocą dostępnych w aptece prostych narzędzi. Jeśli nie chcemy takiego zabiegu wykonać samodzielnie, warto zgłosić się do pielęgniarki lub lekarza. Konsultacja ze specjalistą jest konieczna, gdy szkodnika pozbędziemy się fragmentarycznie.
Rekordowe liczby kleszczy przynoszą też do domu czworonogi. Warto je także obejrzeć po powrocie z lasu.