Pracownicy kieleckiej SHL-ki skarżą się na zmiany w rozkładach jazdy komunikacji miejskiej. Jak informują w związku z wprowadzeniem przez Zarząd Transportu Miejskiego zmian w kursowaniu autobusów linii nr 34 i nr 7 osoby pracujące w zakładzie na drugą zmianę nie mają możliwości powrotu do domu. Zgłoszenie w tej sprawie otrzymaliśmy na Telefon Interwencyjny Radia Kielce.
Osoby zatrudnione w SHL- ce podkreślają, że pracownicy kończą drugą zmianę w zakładzie około godziny 22.30, co obecnie uniemożliwia dojazd do domu autobusem linii nr 34, której ostatni kurs z ulicy Zagnańskiej w kierunku Bukówki odjeżdża według zmienionego rozkładu o 22.25.
Jak poinformowali nas pracownicy, jeszcze w ubiegłym tygodniu ostatni autobus linii 34 z ulicy Zagnańskiej w kierunku Bukówki, odjeżdżał około 22.45, co było dla nich optymalnym rozwiązaniem.
Tymczasem jak informuje Barbara Damian, dyrektor Zarządu Transportu Miejskiego nowy rozkład jazdy linii numer 34 obowiązuje już od początku miesiąca. Jak zaznacza ZTM jest otwarty na sugestie i potrzeby mieszkańców.
– Faktycznie dziś otrzymaliśmy telefon z SHL-ki. Ponadto wpłynęło do nas także pismo ze starostwa powiatowego w sprawie korekty jednego kursu wieczornego linii nr 34. Te zmiany zostaną wprowadzone, postaramy się, aby korekty rozkładu jazdy zostały wprowadzone od soboty 23 maja – dodaje.
Dlaczego zatem pracownicy kieleckiego zakładu muszą czekać ponad tydzień na zmianę rozkładu autobusu linii nr 34? Jak wyjaśnia Barbara Damian, wynika to ze skomplikowanej procedury wprowadzania rozkładów do systemu informatycznego.
– Każdy rozkład jazdy musi być wgrany odpowiednio wcześniej do autobusów, między innymi po to, aby mógł być widoczny na tablicach przystankowych. Procedura wygląda następująco: wszelkie zmiany w rozkładach wysyłamy do autobusów w środę, po to aby mogły zacząć obowiązywać w sobotę. Między innymi dlatego zmiany na linii nr 34 będą obowiązywać od następnej soboty – wyjaśnia.
Dyrektor ZTM apeluje do mieszkańców i pracodawców, aby w dobie trwającej pandemii wyrozumiale podchodzili do zmian w rozkładach jazdy. Jak zaznacza Barbara Damian, komunikacja miejska znajduje się w bardzo trudnej sytuacji. Jak podkreśla, w związku z epidemią i obowiązującymi obostrzeniami, wpływy z biletów do ZTM w kwietniu wyniosły zaledwie 10 procent, w porównaniu z okresem przed pandemią.