Tegoroczna wiosna daje się we znaki także hodowcom owiec w Beskidach i to nie tylko z powodu epidemii koronawirusa.
Nie ma eksportu jagniąt, a w góry przyjeżdża mniej turystów i mimo ostatnich opadów – panuje susza.
– To nam utrudnia pracę – mówi Józef Michałek, baca z Istebnej, który zwraca uwagę na problemy ze zbytem produktów owczych.
– Owce trzeba doić, ale brakuje turystów, żeby było komu sprzedawać sery – podkreśla baca Michałek.
Bacowie zgodnie przyznają, że w czasie kwarantanny nie było i nie ma problemów z dostępem do weterynarzy czy wypasem owiec.
Specyfika tej pracy polega na tym, że juhasi pracują w terenie, w odosobnieniu i w takich warunkach raczej trudno o zakażenie koronawirusem. Poza tym w bacówkach juhasi zaopatrzeni są w środki ochrony osobistej.