Nowe pokolenia saren, łosi, jeleni i danieli pojawiły się w świętokrzyskich lasach. Roman Wróblewski z Nadleśnictwa Kielce przypomina, że nie wolno zbliżać się do dzikich zwierząt i trzeba dać im w spokoju funkcjonować.
Jeżeli zobaczymy samotną, małą sarnę, nie oznacza to, że została porzucona przez matkę. To jest sposób na chronienie nowego pokolenia przed drapieżnikami.
– Matki przychodzą do młodych saren przez dosyć długi okres czasu tylko i wyłącznie na karmienie. Ich dzieci bronią się tym, że są bezzapachowe, dzięki czemu lisy lub wałęsające się psy ich nie czują. Są także słabo widoczne, ponieważ zlewają się z roślinnością. W ten sposób są naprawdę bezpieczne – mówi.
– Aby nie zrobić im krzywdy, nie należy do nich podchodzić i głaskać. Tym samym, gdy zostawiamy tam swój zapach, skazujemy je na śmierć – zaznacza Roman Wróblewski.
– Do takiej sarenki nawet matka będzie bała się przyjść, ponieważ z daleka będzie czuła zapach człowieka – dodaje.
Inaczej to wygląda w przypadku łosi. Klępa, czyli matka łosia, nie oddala się zbyt daleko od młodych i cały czas je obserwuje.
– Gdy podejdziemy do ich dzieci, ona w przeciwieństwie do sarny, przed nami nie ucieknie. Będzie ich bronić i to z impetem. Nie życzyłbym nikomu takiego spotkania. To zwierzę waży kilkaset kilogramów i nie zawaha się zrobić nam krzywdy – przestrzega leśnik.
Roman Wróblewski dodaje, że nie wolno także dokarmiać zwierzyny kanapkami bądź innymi produktami, które zabieramy ze sobą na spacery. Zawarte w nich składniki mogą im zaszkodzić.