– W bibliotece liczą się ludzie – mówi Bożena Iwan, zastępca dyrektora Miejskiej Biblioteki Publicznej w Kielcach, laureatka tytułu „Świętokrzyski Bibliotekarz Roku 2019”. Dziś obchodzimy Dzień Bibliotekarza i Bibliotek.
Bożena Iwan w zawodzie pracuje od 40 lat. Przyznaje, że przez ten czas w bibliotece przeszła wszystkie szczeble – od najniższego, aż do zastępcy dyrektora, którym jest już od 10 lat. Mówi, że przez cztery dekady wiele się zmieniło.
– Kiedy zaczynałam pracę w bibliotece: opracowywanie, katalogowanie, udostępnianie – wszystko było przez bibliotekarzy wykonywane ręcznie. Nie mieliśmy komputerów, a nawet maszyny do pisania, więc karty katalogowe, które wkładało się do szufladek wypisywało się ręcznie. Było wiele pracy do zrobienia, której dziś się nie wykonuje. Obecnie bardzo pomaga komputer. Poza tym zmienił się wygląd samego budynku: wcześniej biblioteki były może bardziej szare, teraz są kolorowe, ale niezmiennie mają tę samą atmosferę i w bibliotece cały czas liczą się ludzie. Zarówno ci, którzy w niej pracują, jak i ci, którzy do nas przychodzą – wyjaśnia.
Bożena Iwan dodaje, że biblioteka nie jest miejscem dla odludków. Tu cały czas się przebywa z innymi osobami.
– Czytelnik właściwie się nie zmienił: no może jest trochę bardziej wymagający, ma mniej czasu, ale to zawsze jest człowiek, który chce przyjść porozmawiać. My pracujemy w bibliotece, ale bibliotekarzem jest się z serca. Jeżeli ktoś nie jest prawdziwym bibliotekarzem, to ciężko mu wykonywać ten zawód – podkreśla.
Przyznaje, że nie wie skąd się wziął mit, że bibliotekarz to osoba zamknięta w świecie książek.
– Może on pochodzi jeszcze z zamierzchłych czasów, z XIX wieku, kiedy biblioteka była świątynią, w której nie było wolnego dostępu do półek i to bibliotekarz podawał książki. Tak też było ponad 40 lat temu, jak przyszłam do pracy, ale wtedy to już nie była książnica, w której gromadzono zbiory, tylko miejsce zawsze żywe, spotkań z ludźmi. Odkąd pamiętam, jeszcze jako czytelnik, zawsze urzekała mnie atmosfera biblioteki, ta tajemniczość tych książek, które stały na półkach, chęć otworzenia każdej z nich i ludzie, którzy tam pracowali – wspomina.
Bożena Iwan śmieje się, że jako młody czytelnik nie była łatwym klientem.
– W bibliotece, do której ja chodziłam, zawsze pracowali bardzo mili ludzie, z sercem, otwarci, cierpliwi, co dla mnie było ważne, bo byłam bardzo trudną czytelniczką. Jak wspominałam, nie było wolnego dostępu do półek, książki poddawał bibliotekarz, a ja czytałam ogromne ilości. Widziałam, że czasami jedna pani wypychała drugą, żeby mnie obsłużyła, bo nie wiedziały, co mi zaproponować. W końcu wpuściły mnie między regały i wtedy byłam najszczęśliwsza – uśmiecha się.
Choć od 40 lat pracuje w bibliotece przyznaje, że po raz pierwszy instytucja ta była zamknięta na tak długo, jak to miało miejsce teraz, w czasie pandemii koronawirusa. Było co najwyżej czasowe wyłączenia budynku z powodu remontu, czy kontroli księgozbioru.
– Powiem szczerze, że jestem przeszczęśliwa, że ludzie mimo tak długiego czasu, w którym nie wypożyczali książek, wracają do nas, i to wracają bardzo tłumnie, co widać po kolejkach, które się tworzą. To znaczy, że ten głód książek cały czas jest i nieprawdziwa jest opinia, że książka jest przeżytkiem i nie będzie czytana. Zawsze znajdzie się grupa ludzi, którzy będą czytali książki i będą im potrzebne biblioteki – zaznacza.
Dlatego dziś najważniejsze życzenie wypowiadane z okazji Dnia Bibliotekarza, powinno brzmieć: jak najszybszego powrotu do normalności.
– Wewnętrznego spokoju i poczucia, że będziemy mogli już normalnie funkcjonować. Czytelnikom życzyłabym ogromnej ilości nowych książek i serdeczności, którą okazujemy sobie wzajemnie i która jest nam na co dzień bardzo potrzebna - podkreśla Bożena Iwan.