Kontakt i dobre relacje społeczne są dla nas wszystkich niezwykle ważne. W dobie pandemii koronawirusa, kiedy z powodu obowiązku izolacji społecznej zostaliśmy przymusowo zatrzymani w domach, nasze życie zawodowe, ale też rodzinne i towarzyskie przeniosło się do Internetu.
Jednak, czy potrafimy z tych możliwości korzystać, czy znamy zasady spotkań online, czy takie reguły w ogóle są?
– Potrzebujemy autentycznych kontaktów społecznych, potrzebujemy dobrych, zdrowych relacji społecznych. I tak naprawdę my badacze wiemy o tym od dawana, wskazuje na to wiele badań, że choć pieniądze są ważne, satysfakcjonująca praca też, to najważniejsze są dobre relacje społeczne – wyjaśnia socjolog, doktor Magdalena Piłat-Borcuch.
Dziś, jak chyba nigdy wcześniej, każdy z nas dobrze rozumie znaczenie tych słów. Kiedy zostaliśmy odizolowani od naszych bliskich, zaczęliśmy szukać innej formy kontaktu z nimi. Jak podkreśla, socjolog, pandemia przymusiła nas do zmian we wszystkich aspektach życia społecznego.
– Przewartościowaliśmy sobie to, co do tej pory uważaliśmy za ważne. Przed epidemią było dla nas oczywiste, że mamy dostęp do naszych najbliższych, do przyjaciół, do znajomych. Nie zwracaliśmy uwagi na znaczenie tego typu relacji, zanurzając się chyba za bardzo w ten świat konsumpcji. A pandemia przypomniała, pokazała, co w naszym życiu jest najważniejsze i jak bardzo potrzebujemy tych prawdziwych kontaktów społecznych właśnie twarzą w twarz – mówi.
Twarzą w twarz możemy się spotykać za pomocą internetowych czatów. Jak mówi Piotr Kłyk ze Szkoły Dobrych Manier, który prowadzi warsztaty oraz wykłady z zakresu etykiety dla największych polskich firm, z tej formy kontaktów już od dawna korzysta biznes. Dodaje, że zwłaszcza teraz, w czasie pandemii wielu pracowników działa zdalnie, kontaktując się między sobą za pomocą wideoczatów. Ekspert zaznacza, że w tych relacjach obowiązują pewne zasady.
– Pamiętajmy o tym, że jeżeli pracujemy z domu, to warto zachować podstawowe zasady prowadzenia wygodnej komunikacji, czyli przebywać w cichym miejscu. Ustawić właściwe tło, które nie będzie rozpraszać naszego rozmówcy, czy powodować uśmiechu na jego twarzy. Najlepiej jednolite gładkie. Świetnie tu sprawdzają się na przykład takie aplikacje jak skype, które powodują efekt bokeh, czyli delikatnego rozmazana wokół postaci – tłumaczy. Istotny jest też ubiór.
– Jeżeli na przykład na co dzień chodzimy do pracy w marynarce, garniturze, obowiązuje nas pewien dress code, to również taki smart casual przy okazji pracy z domu powinien być zachowany. Jego również warto się trzymać. Pamiętajmy o tym, żeby ten dress code dotyczył całego ciała, pomimo że widać tylko naszą górną część – uczula znawca etykiety.
Piotr Kłyk zauważa, że teraz w dobie pandemii, kiedy pracujemy w domu, może się zdarzyć, że mając małe dzieci, nie będziemy w stanie zapanować nad tym co się dzieje w tle naszej rozmowy. Wyjaśnia, że to sytuacja, którą trzeba zaakceptować.
– Teraz musimy być wobec siebie wyrozumiali i niezależnie, czy jesteśmy dyrektorem dużego banku, czy prowadzimy mały warsztat, to w domu, wokół nas mogą się kręcić inni domownicy, w tym małe dzieci, i jeśli komuś to przeszkadza, to ma problem wyłącznie ze sobą – podkreśla.
W ostatnim czasie coraz chętniej sięgamy po wideoczaty, by w ten sposób spotkać się z osobami bliskimi. Wśród młodych ludzi popularne stały się spotkania online w gronie wielu znajomych. Jak zaznacza Piotr Kłyk, nie ma netykiety, czyli zasad korzystania z internetowych wideoczatów w celach prywatnych. Dodaje jednak, że niezależnie od celu, w jakim się kontaktujemy z drugim człowiekiem, w sieci obowiązują te same zasady, jakie stosujemy w życiu. Dobre maniery to podstawa. Najważniejsze, żeby pamiętać o drugiej osobie, szanować ją i traktować kulturalnie.
– Jeśli chodzi o różnice w komunikacji tej biznesowej czy prywatnej w zakresie social mediów, wszelkich komunikatorów internetowych, nie różnią się one od takich codziennych relacji. Pewnie, w komunikacji mailowej, w tej netykiecie mailowej, w konferencji na wideoczatach, jeśli będziemy pisać, pewnie nie będziemy używać za dużo wykrzykników, emotikonek, czyli będziemy tonować pokazywanie emocji. W tej komunikacji prywatnej możemy sobie oczywiście pozwolić na więcej, także w języku używając więcej kolokwializmów (tu podkreślam, że to nie znaczy wulgaryzm). Język dostosowujemy do naszego odbiorcy – wymienia.
Ekspert uczula, że naszych rozmówców powinniśmy traktować tak, jakbyśmy sami chcieli być traktowani.