„Pewnego razu w kamienicy…” – to nowy cykl krótkich historii, stworzony przez Ewę Lubacz, aktorkę Teatru Lalki i Aktora „Kubuś” w Kielcach. Za sprawą magii starego kina widzowie poznają bohaterów budynku w centrum miasta. Nowe odcinki będą się pojawiały w czwartki, o godzinie 12, na Facebooku i na kanale YouTube „Kubusia”.
Ewa Lubacz przyznaje, że projekt stworzyła jeszcze przed wybuchem pandemii koronawirusa, ale kiedy wraz z bliskimi została „uwięziona” w domu, sięgnęła po ten pomysł i zrealizowała go w postaci krótkich filmików. Co ważne, cykl utrzymany jest w konwencji kina niemego.
– Retro tematy, ale też forma. Ta cała otoczka sprzed stu lat bardzo mi się podoba i dlatego właśnie wybrałam taką konwencję. Początkowo to nie miało być nieme kino, ale okazało się, że właśnie ono będzie się dobrze sprawdzać – wyjaśnia.
Zgodnie z tytułem, akcja rozgrywa się w kamienicy. Sama aktorka mówi, że jest to sposób na nadanie magii zwyczajnemu miejscu.
– To jest taka kamienica, która mogłaby też być moim domem, bo ja rzeczywiście od kilku lat mieszkam w kamienicy w samym centrum Kielc. Taka lokalizacja bardzo mi się podoba i choć nie pochodzę z Kielc, czuję, jak zżywam się z tym miastem – zdradza.
W kolejne tygodnie widzowie poznają sześć historii, sześciorga mieszkańców. Przed tygodniem bohaterką była przepiękna Marianna o długich włosach. Ale mieszkają tam też chłopiec Felek, który uwielbia zwierzęta, zwłaszcza robale, choć znakomicie poradzi sobie z obłaskawieniem żyrafy, czy detektyw Hipolit, który będzie prowadził śledztwo. Publiczność zobaczy, jakiej przemianie ulegnie sąsiadka-zołza oraz jak malarz Antoni ocali dach nad głową – wymienia aktorka.
Ewa Lubacz wyjaśnia, że historie są proste, ale dzięki temu czytelne, bo tego wymaga nieme kino.
– Te historie są bardzo naiwne, bo takim też wydaje się ten świat sprzed stu lat z perspektywy dzisiejszego, szybkiego życia. A ja uwielbiam tamten świat, uwielbiam filmy z lat 20. 30. - tłumaczy.
Autorką prezentowanych historii jest Ewa Lubacz, jednak dzieje siódmego bohatera kamienicy stworzy publiczność.
– To jest propozycja dla naszych widzów, żeby oni też zabawili się w twórcę i wymyślili jakąś historie, którą my przedstawimy. Myślę, że to będzie fajna zabawa – zaznacza.
Scenografia jest dziełem Pana Zaradnego, czyli plastyka Michała Lacha, prywatnie męża Ewy Lubacz.
– To są jego projekty, jego laleczki. To wszystko jest niewielkie, ale wymaga dużo pracy. Na przykład przez cały weekend robił pensjonarki i ich nauczycielkę. Dwustronne i w dwóch ujęciach. Żyrafa ma na przykład ruchomą szyję i głowę. Cała strona wizualna jest dziełem Michała. Ja tylko zgłaszam zapotrzebowanie na konkretną postać – śmieje się.
Oprawa muzyczna z kolei, to wkład Antoniny, córki Ewy Lubacz. Aktorka śmieje się, że ta rodzinna współpraca ma swoje dobre i złe strony.
– Mamy tyle czasu, ile potrzebujemy, jesteśmy razem, ale zdarza się, że przez to siedzimy do 2-3 godziny w nocy. Cały plan też organizujemy chałupniczymi metodami, bo stół w dużym pokoju zamieniliśmy na scenę, na której zamontowaliśmy te wszystkie tekturowe rzeczy. Z piwnicy wyciągnęliśmy reflektory budowlane, które zostały nam jeszcze po remoncie mieszkania. Wszystko kręcimy zwykłym telefonem komórkowym – wyjaśnia.
Montażem filmików zajmuje się Przemysław Żmiejko.
– Jest niezwykle utalentowanym, megazdolnym człowiekiem. To on nadaje ostateczny kształt prezentowanym historiom – podkreśla aktorka.
Kolejne odcinki będą publikowane w czwartki, o godzinie 12 na Facebooku Teatru Lalki i Aktora „Kubuś” oraz na teatralnym kanale na YouTube.