Brak regularnych spotkań i nieporuszanie tematu koronawirusa podczas obrad sesji rady gminy powodują, że członkowie rady społecznej ostrowieckiego szpitala nie wiedzą zbyt wiele, co dzieje się w placówce.
W związku z tym Krzysztof Ołownia i Mateusz Czeremcha przyszli na konferencję prasową dyrektora ds. lecznictwa Adama Karolika, która została zwołana przed szpitalem 3 maja.
Mateusz Czeremcha uważa, że największą bolączką ostrowieckiej lecznicy jest blokada informacyjna.
– Chciałem z pierwszej ręki usłyszeć informacje o szpitalu. Doktor Karolik przekazał wiele ciekawych informacji, np. takich, że wielu pacjentów boi się skorzystać z pomocy pogotowia, czy szpitala z obawy przed koronawirusem – mówi Mateusz Czeremcha. Jako przykład podaje pacjenta, który złamaną nogę leczył w domu okładami z kapusty.
Członek rady społecznej Krzysztof Ołownia dopytywał o współpracę z pogotowiem ratunkowym, które w ostatnim czasie złożyło zawiadomienie do prokuratury na lekarkę ostrowieckiego SOR-u.
Dr Adam Karolik informuje, że wszelkie spory stara się rozwiązywać i dąży do lepszej współpracy.
– Są sytuacje newralgiczne, ale one wynikają m.in. z zagrożenia COVID-19, ale też wynikają z tego, że są pewne ograniczenia w przyjęciu pacjentów, jak np. na oddział chirurgii – wyjaśnia Adam Karolik.
Dyrektor ds. lecznictwa poinformował członków rady społecznej o tym, że największym problemem szpitala jest niewystarczająca liczba kadry medycznej. Na początku epidemii dziewięciu lekarzy złożyło wypowiedzenie z pracy. W czasie zamknięcia dwóch oddziałów nie pracują: wszyscy chirurdzy i neurolodzy, trzej anestezjolodzy i czterej interniści.